Jak minęła wam majówka kochani? Niestety pogoda w tym roku nie dopisała, ale cóż...może w przyszłym roku będzie lepiej :D
Ten odcinek dedykuje Fioletowej Rockerce. Dziękuję Ci za jak ty to nazwałaś motywację ;*
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Nie no...was już do końca pojebało!-
Mruknął Saul. W ciszy założył na siebie T-Shirt, który leżał na fotelu i
Czarną Ramoneskę. Na nogi wcisnął kowbojki. Przeklną pod nosem i
wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Mina zdziwionego Adlera...BEZCENNA!
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Ja nic już z tego nie rozumiem- Powiedział zrezygnowany Steven i zajął miejsce Gitarzysty.
- Nie smutaj Stevie. Przejdzie mu- Uśmiechnęłam się pocieszająco do chłopaka. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Dziwnie widzieć Adlera bez uśmiechu, wygląda wtedy tak...nieAdlerowato.
- Ja nic już z tego nie rozumiem- Powiedział zrezygnowany Steven i zajął miejsce Gitarzysty.
- Nie smutaj Stevie. Przejdzie mu- Uśmiechnęłam się pocieszająco do chłopaka. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Dziwnie widzieć Adlera bez uśmiechu, wygląda wtedy tak...nieAdlerowato.
***
ODC. 5
- Kurwa co tu tak głośno? Nawet wyspać się człowiekowi nie dacie- Warknęła wchodząca do salonu Ann, a za nią szedł cicho Izzy ubrany w czarne, jeansowe wąskie spodnie oraz w czarną bluzkę. Spojrzałam na jego wyraz twarzy. Widniał na nim uśmiech!
- Ja pierdole!- Krzyknęłam, gdyż widok uśmiechniętego Stradlina to rzadkość, a przynajmniej dla mnie, bo jeszcze nie widziałam go ze szczerym uśmiechem. Wszyscy jak na komendę popatrzyli na mnie pytającym wzrokiem.
- Co?- Zapytał się zdziwiony rudy.
- Nie, Nic ja tylko...nie ważne- Odpowiedziałam i posłałam przepraszający uśmieszek. Rudy przewrócił oczami śmiejąc się pod nosem.
- Odpowie mi ktoś na pytanie?- Powiedziała dalej wkurzona siostra rudego.
- No, bo ten idiota tak wkurwił Slasha, że aż tamten wyszedł z domu- Odpowiedział Duff wskazując na popcorna. Niższy blondyn chciał już zaprzeczyć, ale żyrafa uciszył go wymownym spojrzeniem.
- Dom wariatów- Mruknęła Annabel i wyszła do kuchni. Zaśmiałam się cicho. Nałożyłam na ramiona czyjąś kurtkę ( Podejrzewam, że Stevena, ale mniejsza z tym) i wyszłam przed dom zapalić. Usiadłam po turecku na trawie pod dużym, liściastym drzewem. Z kieszeni wyjęłam paczkę fajek odpalając jednego. Przymknęłam oczy odchylając delikatnie głowę do tyłu. Oparłam się o korę drzewa. Zaczęłam pod nosem nucić sobie piosenkę Zeppelin'ów " Stairway to Heaven".
- Ja pierdole!- Krzyknęłam, gdyż widok uśmiechniętego Stradlina to rzadkość, a przynajmniej dla mnie, bo jeszcze nie widziałam go ze szczerym uśmiechem. Wszyscy jak na komendę popatrzyli na mnie pytającym wzrokiem.
- Co?- Zapytał się zdziwiony rudy.
- Nie, Nic ja tylko...nie ważne- Odpowiedziałam i posłałam przepraszający uśmieszek. Rudy przewrócił oczami śmiejąc się pod nosem.
- Odpowie mi ktoś na pytanie?- Powiedziała dalej wkurzona siostra rudego.
- No, bo ten idiota tak wkurwił Slasha, że aż tamten wyszedł z domu- Odpowiedział Duff wskazując na popcorna. Niższy blondyn chciał już zaprzeczyć, ale żyrafa uciszył go wymownym spojrzeniem.
- Dom wariatów- Mruknęła Annabel i wyszła do kuchni. Zaśmiałam się cicho. Nałożyłam na ramiona czyjąś kurtkę ( Podejrzewam, że Stevena, ale mniejsza z tym) i wyszłam przed dom zapalić. Usiadłam po turecku na trawie pod dużym, liściastym drzewem. Z kieszeni wyjęłam paczkę fajek odpalając jednego. Przymknęłam oczy odchylając delikatnie głowę do tyłu. Oparłam się o korę drzewa. Zaczęłam pod nosem nucić sobie piosenkę Zeppelin'ów " Stairway to Heaven".
(...)There's a feeling I get when I look to the west,
And my spirit is crying for leaving.
In my thoughts I have seen rings of smoke through the trees,
And the voices of those who stand looking.
Ooh, it makes me wonder,
Ooh, really makes me wonder.
And it's whispered that soon if we all call the tune
Then the piper will lead us to reason.
And a new day will dawn for those who stand long
And the forests will echo with laughter.
Ooh...*
- Lubię tę piosenkę- Usłyszałam czyjś głos. Momentalnie otworzyłam oczy i przestałam śpiewać. Odwróciłam głowę w stronę głosu. Obok mnie siedział Izzy- Podoba mi się w niej to, że mówi o dokonywaniu właściwych wyborów w życiu
- Rzeczywiście pomaga- Powiedziałam cicho.
- Rzeczywiście pomaga- Powiedziałam cicho.
- Powiesz mi czemu wyjechałaś do Los Angeles? Czemu akurat to miasto, a nie inne?- Zapytał się mnie patrząc na mnie takim...niezrozumiałym wzrokiem- Przecież ty tu się zniszczysz.
- Skąd ty to możesz wiedzieć?- Tym razem to ja spytałam.
- Skąd ty to możesz wiedzieć?- Tym razem to ja spytałam.
- Proste. Każdy kto tu przyjeżdża prędzej czy później spadnie na dno- Odpowiedział spuszczając ze mnie wzrok- LA to miasto ludzi pragnących zaistnieć, jednak nie wszystkim to wychodzi.
- Ale ja nie chcę zaistnieć- Szepnęłam- Ja po prostu chcę zapomnieć o przeszłości.
- Czemu?- Po raz kolejny w ciągu kilku minut zadał mi trudne pytanie, na które ciężko mi odpowiedzieć. Nie wiem czemu, ale postanowiłam mu zaufać. Westchnęłam głęboko.
- Mogę innym razem? Nie jestem jakoś w stanie teraz o tym opowiadać.
- Pewnie...Masz ochotę później pójść do Rainbow?- Zapytał się.
- Rainbow?- Spojrzałam na niego pytająco.
- To klub- Wyjaśnił szybko- To jak?
- Ok. Z chęcią pójdę z wami- Odpowiedziałam uśmiechając się szeroko. Chłopak odpowiedział mi tym samym i podniósł się z ziemi.
- Wstawaj- Powiedział i wyciągnął w moją stronę ręce, aby pomóc mi wstać.
- Hopa!- Zawołałam i z pomocą Izzy'ego wstałam z pod drzewa- Ej...gdzie mógł pójść Slash? Wkurwił się rano i wyszedł.
- Burdel- Odparł bez namysłu- Tam zawsze idzie jak coś mu nie pasuje. Ah ten Steven...koleś wie jak wkurzyć biednego Slasha.
- On tak zawsze?- Zaśmiałam się. Czarnowłosy przytaknął twierdząco głową.
- Ale ja nie chcę zaistnieć- Szepnęłam- Ja po prostu chcę zapomnieć o przeszłości.
- Czemu?- Po raz kolejny w ciągu kilku minut zadał mi trudne pytanie, na które ciężko mi odpowiedzieć. Nie wiem czemu, ale postanowiłam mu zaufać. Westchnęłam głęboko.
- Mogę innym razem? Nie jestem jakoś w stanie teraz o tym opowiadać.
- Pewnie...Masz ochotę później pójść do Rainbow?- Zapytał się.
- Rainbow?- Spojrzałam na niego pytająco.
- To klub- Wyjaśnił szybko- To jak?
- Ok. Z chęcią pójdę z wami- Odpowiedziałam uśmiechając się szeroko. Chłopak odpowiedział mi tym samym i podniósł się z ziemi.
- Wstawaj- Powiedział i wyciągnął w moją stronę ręce, aby pomóc mi wstać.
- Hopa!- Zawołałam i z pomocą Izzy'ego wstałam z pod drzewa- Ej...gdzie mógł pójść Slash? Wkurwił się rano i wyszedł.
- Burdel- Odparł bez namysłu- Tam zawsze idzie jak coś mu nie pasuje. Ah ten Steven...koleś wie jak wkurzyć biednego Slasha.
- On tak zawsze?- Zaśmiałam się. Czarnowłosy przytaknął twierdząco głową.
***
Annabel:
- Kurwa idioto oddawaj mi tego Daniels'a- Krzyknęłam do Adlera, który z perfidnym uśmiechem spojrzał na mnie i upił łyka z butelki. Zamknęłam oczy, zacisnęłam mocno zęby i zaczęłam powoli liczyć do 10, aby się uspokoić.
- Mmm...jakie dobre- Nie no teraz to przegiął! Otworzyłam szeroko momentalnie oczy i zanim zdążył uciec dostał porządnie z pięści w mordę. Pisnął i złapał się za obolały policzek.
- Czyś ty dziewczyno kurwa oszalała?!?- Krzyknął do mnie i popatrzył się na mnie zszokowanym wzrokiem. Uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Może dzięki temu zapamiętasz na przyszłość, żeby nie ruszać mojego Daniels'a- Opowiedziałam mu dumnym tonem. Chłopacy wybuchli niepohamowanym śmiechem, natomiast Michelle podeszła do niego i chwyciła jego dłoń, aby odciągnąć ją od zapewne sinego policzka. Steven niechętnie zdjął rękę z twarzy. Dziewczyna delikatnie dotknęła sine miejsce, na co on po raz kolejny głośno pisnął z bólu.
- Niezbyt dobrze to wygląda- Skrzywiła się lalunia rudego- Chodź przyłożymy coś zimnego- Blondyn posłusznie z miną zbitego psa podążył za nią do kuchni.
- Masz siostra siłę. Lepiej Ci nie podpadać- Zaśmiał się Axl i objął mnie ramieniem.
- Wiesz...w końcu zanim wyjechałeś z Lafayette to czegoś mnie nauczyłeś- Powiedziałam wtulając się w rudego.
- Moja krew- Odpowiedział na co się zaśmiałam.
- Ja pierdolę...żebyś dziewczyno nie wdała się zresztą w Axla, bo wtedy byśmy mieli w grupie drugiego zrzędliwego, wiecznie wkurwionego człowieka- Powiedział z udawanym przerażeniem Duff.
- Patrz co mi zrobiłaś idiotko!- Krzyknął Popcorn, który wpadł do salonu ze...ścierą na twarzy??? Serio, czy ja dobrze widzę?- Przez ciebie mam wielką śliwę na policzku.
- Ee...Stev czemu masz na twarzy ścierkę?- Zapytałam.
- No, bo musiałem przyłożyć coś zimnego, a że w domu nie mamy nawet zamrażalki to Kochana Michelle namoczyła w zimnej wodzie ścierkę i mi ją kazała przykładać. Dziękuję Schell jesteś kochana w odróżnieniu do Rudej.- Powiedział na jednym wydechu poszkodowany i pocałował w policzek dziewczynę. Nie no na Hendrixa trzymajcie mnie, bo ja zaraz nie wytrzymam i po raz kolejny obiję mordę temu idiocie i tej niuni. Tak w ogóle co ona tu jeszcze robi?!? Nie ma swojego domu, czy jak???
- A weźcie odpierdolcie się ode mnie wszyscy- Warknęłam i cała dygocząc z nerwów wyszłam z domu. Na podwórku minęłam się z Nicki i Izzym.
- Ej Ann co jest?- Zapytała się mnie spokojnym tonem dziewczyna.
- Dajcie wy mi kurwa wszyscy święty spokój- Powiedziałam do niej niezbyt miłym tonem i wyminęłam ją. Wyszłam z podwórka i udałam się w stronę Whisky a Go Go. Przynajmniej tam nikt mi nie będzie zawracać głowy.