Odc.2
Ann:
Co jak co, ale Nicole to naprawdę fajna dziewczyna. Przyznam, że zaintrygowała mnie. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że Nicki to niezależna i twardo stąpająca po ziemi laska, jednak wgłębi duszy jest to niepewna, wrażliwa i spokojna osóbka, która boi się wyznać co naprawdę czuje i myśli. Hmm...imponuje mi swoją inteligencją. Nie jest żadną zołzą, ani bezmózgą idiotką. Momentami przypomina mi samą siebie. Ja też zawsze byłam inna. Nie ubierałam się jak wszystkie "laleczki". Zamiast sukienek nosiłam spodnie, zamiast obcisłych bluzeczek nosiłam za duże męskie bluzki, które podkradałam Williamowi no, a przede wszystkim różniłam się od nich charakterem, zachowaniem i zainteresowaniami. Kiedy one gadały o chłopakach, kosmetykach i ciuchach to ja w tym czasie obracałam się w męskim gronie (Z tym, że chłopaki zawsze traktowali mnie tylko i wyłącznie jak "kumpla", zresztą ja ich też), paląc fajki i gadając o muzyce. Nienawidziłam tych pustych laleczek, denerwowały mnie. Nic dziwnego, że czasami zachowuję się jak chłopak, w końcu jakby nie było wychowywałam się ze starszym bratem. To on mnie nauczył, że nie mogę dać sobą pomiatać. To on mnie uczył jak mam się bronić (Nie raz jak jakiś chłopak próbował mnie poderwać i przekroczył pewną granicę to bez zbędnych tłumaczeń obrywał po mordzie...i dlatego potem żaden mi nie podskakiwał.). Ale najbardziej jestem mu wdzięczna za to, że zaraził mnie pasją do muzyki...on i jego przyjaciel Jeffrey. Z Jeffrey'em znamy się od małego. Kiedyś jako mała dziewczynka nie lubiłam go, ponieważ zawsze z Axlem mi dokuczali. Jednak w pewnym momencie przestałam widzieć w nim tylko przyjaciela mojego brata...z czasem zaczął mi podobać się jako chłopak. Nigdy nie zapomnę jak zapoznał nas (mnie i Axla) ze swoją dziewczyną.
*Kilka lat wcześniej*
- Poznajcie się. Megg to mój kumpel Will, a to jego siostra Ann- Czarnowłosy chłopak powiedział do Szczupłej, niskiej blondynki, która ubrana była jakby pracowała w burdelu- Will, Ann to jest moja dziewczyna Megan.
- Miło mi poznać...Wow! Nigdy nie przypuszczałem, że Jeff wyrwie taką śliczną dziewczynę- Palnął Rudy uśmiechając się cwaniacko na co Jeffrey odpowiedział cichym "Spierdalaj", a blondi spaliła buraka. Ja natomiast w tym czasie stałam i patrzyłam smutnym wzrokiem na bruneta. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam zła, a z drugiej smutna. Chłopak od dłuższego czasu mi się podobał. Wiedziałam, że on widzi we mnie tylko młodszą siostrzyczkę swojego najlepszego przyjaciela i to to sprawiało mi największe rozczarowanie.
Dziewczyna próbowała nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt, jednak widząc z mojej strony tylko i wyłącznie niechęć odpuściła sobie. Czułam, że Jeff ma do mnie o to żal, ale kurde co ja w tym momencie mogę...
***
Jakieś 3 miesiące po zapoznaniu nas z Megan, Jeff niespodziewanie oznajmił nam, że zerwał z blondi, bo ta zdradziła go z jakiś kolesiem na popijawie. Chociaż pocieszałam go i mówiłam, że strasznie mi przykro to w duchu skakałam z radości. No co? Nigdy nie lubiłam jędzy.
Pewnego dnia jakiś czas po 16 urodzinach chłopców, Axl oznajmił rodzinie, że rzuca szkołę, bo ma zamiar zostać muzykiem, a nauka jest mu do tego nie potrzebna. Hmm...przyznam, że Matka niezbyt dobrze to przyjęła, ja natomiast uważałam, że rzucanie szkoły to niezbyt dobry pomysł, ale co ja mogłam zrobić? Oczywiście cieszyłam się, że mój braciszek chce iść w kierunku muzycznym, bo osobiście uważam, że ma genialny głos. Dowiedziałam się jeszcze, że żeby spełnić swoje marzenia o scenie i zespole musi wyjechać z Lafayette. Akurat ten pomysł kompletnie mi się nie spodobał. Tym bardziej, że z tym wiązała się rozłąka z ukochanym braciszkiem i z "obiektem moich westchnień" (Czy wspominałam już, że Jeff miał takie same plany co i Will? Nie...to mówię to teraz). No kiedy usłyszałam, że i Jeffrey wyjeżdża z Lafayette myślałam, że normalnie zejdę z tego świata. Urządziłam im wtedy taką awanturę, że wszystkie przedmioty, które akurat były pod ręką latały w powietrzu, a sprawców mojego wybuchu wyzywałam od "pieprznych, egoistycznych dupków" tsaa...nikt nie chce mnie znać jak jestem wkurwiona do granic możliwości.
***
- Jak to kurwa wyjeżdżacie?!?- Krzyczałam do dwóch sprawców mojej agresji rzucając w nich gazetami, długopisami i innymi przyborami, które leżały koło mojej ręki.
- Mała uspokój się...- Podjął próbę uspokajania mnie Rudowłosy chłopak, jednak przerwałam mu rzucając w niego szklanym wazonikiem, który stał akurat na moim biurku. ( Swoją drogą skąd to się u mnie wzięło???)
- Mała to kuźwa może być twoja pała rudzielcu ja jeśli już to jestem niska! I przestań mnie uspokajać!
- Ejj no przestań. Doskonale wiesz, że to może być nasza szansa na spełnienie swoich marzeń. Czemu musisz nam to utrudniać?- Podniósł głos rudzielec.
- Ja wam utrudniam?!? Nie to wy wszystko pieprzycie. Chcecie spełnić swoje marzenia zostawiając mnie tu samą! Doskonale wiesz jak chcę Cię wspierać w ważnych dla was momentach, jak chcę mieć was tu przy mnie. Ty zdajesz sobie sprawę, że potrzebuję Ciebie...Ty wiesz, że mam tylko Ciebie- Te ostatnie zdanie wypowiedziałam szeptem, ponieważ czułam jak obraz coraz bardziej mi się zamazuje, a w gardle rośnie niewidzialna gula, która utrudnia mi mowę. Kurde Ann nie mogłaś sobie wybrać lepszego momentu??? Cała dygotałam z nerwów, czułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa, dlatego zsunęłam się po ścianie na podłogę. Podkuliłam nogi, chowając w nich głowę.
W pewnym momencie poczułam jak ktoś sadza mnie sobie na kolanach, obejmując mnie mocno ramionami, a zaraz potem całując mnie w czubek głowy. Wiedziałam kto to. Tylko ta osoba ma tak charakterystyczny zapach- Tytoń wymieszany z jakimiś perfumami.
Wtuliłam się ufnie w postać, usłyszałam jak ktoś wychodzi z pokoju. Podniosłam delikatnie głowę, spoglądając na twarz chłopaka. Mój wzrok spotkał się z jego ciemnymi oczami...Patrzył na mnie tak...smutno? Tak. To był smutny wzrok.
- Nie płacz- Szepnął brunet i starł zewnętrzną stroną dłoni moje łzy spływające po policzkach.
- Jeff proszę Cię nie zostawiajcie mnie tu- Powiedziałam cicho patrząc mu w oczy.
- Mała...uwierz mi gdybym tylko mógł to zabrałbym Cię ze sobą, ale to nie jest takie proste...Masz tu szkołę, którą musisz ukończyć, a tam co Cię czeka? Przyznam, że sami nie wiemy co i jak tam będzie. Być może dopóki nie znajdziemy jakiejś meliny to będziemy spać gdzie popadnie. Nie chcę żebyś musiała spać na ulicy, żebyś została...nie ważne. Zrozum po prostu nie chcę, żebyś się stoczyła. Obiecuję jak tylko skończysz szkołę, a my będziemy mieli gdzie mieszkać to jeśli tylko będziesz chciała to będziesz mogła z nami zamieszkać. Przeprowadzić się do Los Angeles. Co ty na to?- Zapytał się mnie chłopak posyłając mi pełen radości uśmiech.
- Naprawdę? Obiecujesz?- Spojrzałam się na niego pełnym nadziei wzrokiem.
- Obiecuję- Odparł poważnie Jeff.
- Wiesz Jeff...no bo ja muszę Ci chyba coś wyznać- Powiedziałam zdenerwowanym głosem.
- Co?
- Emm...no, bo- Chłopak spojrzał się na mnie wyczekującym wzrokiem, a ja chociaż chciałam mu wyznać to co do niego czuję spanikowałam.
- No bo chciałam Ci powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo Cię...lubię- Westchnęłam głęboko i spuściłam głowę.
- Ja ciebie też. Może nawet bardziej- Zaśmiał się Jeffrey i pocałował mnie w czoło. Zrobiło mi się dziwnie gorąco. Odpowiedziałam mu delikatnym uśmiechem wtulając się w niego mocno. On chyba wiedział, że tego potrzebuję dlatego przytulił mnie do siebie nucąc cicho jakąś śliczną piosenkę.
Kilka dni później:
-Trzymaj się młoda. Za jakiś czas Cię odwiedzę. Jakby co to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć- Powiedział Rudy przytulając mnie.
- Nawet nie wiesz jak będę Tęsknić. Kocham Cię Rudzielcu- Uśmiechnęłam się delikatnie całując go w policzek na co chłopak zaśmiał się cicho.
- Taa...ja też Cię kocham słońce- Odparł chłopak odsuwając mnie od siebie i idąc w stronę kumpli z podwórka, natomiast ja niepewnie skierowałam się do chwilowo wolnego Jeffreya.
- No to co młoda...-zaczął brunet, jednak nie wiedział co powiedzieć.
- Chyba trzeba się żegnać- Dokończyłam po cichu patrząc się na czubki swoich czarnych trampek.
- Nie lubię pożegnań- Powiedział Jeff i skrzywił się- Zdecydowanie wolę powitania.
- Ja też...-Mruknęłam.
- No to może wcale nie będziemy się żegnać. W końcu za jakiś czas się zobaczymy- Uśmiechnął się delikatnie chłopak na co odpowiedziałam mu cichym śmiechem.
- Taaa...może tak będzie lepiej- Szepnęłam i nie czekając na jego reakcję wtuliłam się w niego mocno, pozwalając sobie na łzy.
- Proszę Cię Ann...Don't Cry- Wyszeptał brunet łamiącym się głosem...Zaraz, zaraz czyżby chłopak, który nigdy nie pozwala sobie na chwilę słabości właśnie zaczyna płakać?!?
- Jeff...-jęknęłam żałośnie, na co czarnowłosy odsunął mnie delikatnie od siebie i chwycił moją twarz w swoje dłonie. Podniosłam nieśmiało na niego wzrok. Zdziwił mnie jego wzrok, z którego można było wyczytać smutek i ból. Moje wcześniejsze przypuszczenia potwierdzały mieniące się zaszklone oczy.
- Chyba najwyższy czas Ci coś powiedzieć...- Zaczął niepewnie chłopak- Ann, bo chodzi mi o to, że chyba...Ja chyba Cię Kocham- Dokończył chłopak i nie czekając tym razem na moją reakcję pocałował mnie. Najpierw delikatnie i nieśmiało tak jakby bał się, że go odepchnę, jednak kiedy nic takiego nie nastąpiło. Po chwili pogłębił pocałunek, natomiast ja przysunęłam się do niego, zatapiając swoje palce w jego kruczoczarnych półdługich włosach. Odsunęliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza którego nam trochę zbrakło. Jeff oparł swoje czoło o moje. Oddychaliśmy nierówno i głęboko. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko na co on odpowiedział mi tym samym.
- Kocham Cię- Szepnął brunet.
- Ja Ciebie też- Powiedziałam, jednak za chwilę zrobiło mi się smutno
- No i co teraz?- Zapytałam się cicho.
- Nie wiem...
- A może...zapomnijmy o tym i żyjmy dalej tak jakby ta sytuacja się nie wydarzyła?
- Nie! Nie mógłbym dalej żyć i zapomnieć o tym- Westchnął głęboko chłopak.
- A mamy inne wyjście?- Zapytałam rozpaczliwym głosem.
- Tak! Poczekamy jakiś czas. Zobaczymy co dalej i jeśli dalej będziemy coś do siebie czuć to wtedy...
- Tak...to chyba jedyne rozsądne rozwiązanie- Mruknęłam, a chłopak ponownie przyciągnął mnie do siebie całując mnie czule.
***
Kiedy minęłam tabliczkę, że za niecałe 60 km będziemy w LA postanowiłam zatrzymać się gdzieś, aby zatankować auto i coś zjeść, bo niestety mój żołądek domagał się czegoś ciepłego do zjedzenia. Po kilku minutach drogi dojechałam na pobliską stację benzynową. "Napoiłam" moje kochane autko i zaparkowałam na niewielkim parkingu. Pomyślałam, że najwyższa pora obudzić blondynkę.
- Nicki wstawaj- Szepnęłam do dziewczyny i potrząsam delikatnie jej ręką.
- Co jest?- Zapytała się zaspana dziewczyna.
- Zrobiłam postój, żeby coś zjeść. Idziesz?
- Taa...daj mi tylko minutkę- Odpowiedziała i przeciągnęła się ziewając. Zaśmiałam się na ten widok.
Blondynka poprawiła ubrania i wyszła z samochodu kierując się do wejścia knajpki.
Ludzi było pełno w knajpce, dlatego też zajęłyśmy pierwszy lepszy wolny stolik.
- Co zamawiamy?- Zapytałam się towarzyszki.
- Hmm...ja mam ochotę na naleśniki z syropem klonowym i na mocną kawę, a ty?- Powiedziała Nicki przeglądając menu.
- Czy ty przypadkiem nie czytasz mi w myślach?- Odparłam mrużąc groźnie oczy, na co blondynka odpowiedziała mi głośnym śmiechem, mimo tego, że chciałam zabrzmieć poważnie sama zaczęłam się śmiać.
- Dobra spokój. Zamów żarcie, a ja muszę skoczyć do toalety. Potrzeba wzywa!- Powiedziała dziewczyna i nie czekając na moją odpowiedź odeszła od stolika w stronę toalet. Ta ładna i szalona blondyna coraz bardziej mnie zaskakuje. Wzrokiem odnalazłam kelnerkę, którą przywołałam gestem ręki.
- Dzień Dobry! Co dla pani będzie?- Zapytała się mnie uśmiechnięta niska, szczupła szatynka. Na oko miała z 18 lat. Ubrana była w krótką turkusową, przewiewną sukienkę, czarny fartuszek z logiem baru oraz w tego samego koloru szpilki. Włosy miała spięte w luźnego warkocza, a na głowie miała wczepionego niebieskiego kwiatka.
- Dzień Dobry! Poproszę 2 razy naleśniki z syropem klonowym oraz 2 mocne kawy- Złożyłam zamówienie po czym uśmiechnęłam się promiennie do dziewczyny, która odpowiedziała mi tym samym.
Kilka minut później przyszła Nicki i razem zajadałyśmy się zamówionym daniem.
- Annabel...nie wiesz, gdzie mogę w LA znaleźć jakiś tani hotel?- Spytała się mnie Nicole dopijająca swoją kawę.
- Po co Ci Hotel?- Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Jak to po co? Chyba muszę gdzieś mieszkać. Przynajmniej do czasu, aż czegoś nie wynajmę i nie znajdę jakieś roboty- Odpowiedziała i westchnęła cicho- Widzisz...ja nie mam nikogo w Los Angeles. Nie znam kompletnie miasta. Momentami zastanawiam się czy przypadkiem nie podjęłam pochopnej decyzji wyprowadzając się z domu. Ja...ja nie wiem co teraz mam robić. Nie mam żadnego dobrego planu.
- Nicki...jeśli będziesz potrzebowała pomocy to wiesz, że ja Ci pomogę. Jestem pewna, że Axl zgodzi się na to żebyś z nami zamieszkała- Powiedziałam i chcąc dodać otuchy dziewczynie złapałam ją za rękę- Wszystko będzie dobrze. Pomogę Ci.
- Jeju...ja naprawdę nie wiem jak mam Ci dziękować. Najpierw zatrzymujesz się i zabierasz mnie do LA, a teraz to...Jaa jestem Ci dozgonnie wdzięczna Ann. Dziękuję, jesteś wspaniała.- Powiedziała szczerze dziewczyna, po czym wstała i przytuliła mnie mocno. Przyznam, że zrobiło mi się miło na serduchu. Wzruszona odwzajemniłam jej uścisk.
Nicole:
- Jeju...ja naprawdę nie wiem jak mam Ci dziękować. Najpierw zatrzymujesz się i zabierasz mnie do LA, a teraz to...Jaa jestem Ci dozgonnie wdzięczna Ann. Dziękuję, jesteś wspaniała.- Powiedziałam szczerze. Przyznam, że naprawdę zrobiło mi się miło, gdy Annabel zaproponowała mi pomoc. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nikt w życiu nie zrobił tyle dobrego dla mnie. Ta dziewczyna jest wspaniałą przyjaciółką.
- Dobra zbierajmy się. Trzeba ruszać w dalszą drogę. Zostało nam jeszcze około 60 km [Sorki, że nie mile, ale nie chce mi się teraz przeliczać.xd]- Powiedziała ruda.
- Spoko. Idź do samochodu, a ja idę zapłacić- Uśmiechnęłam się do dziewczyny, po czym skierowałam się do lady, żeby uregulować rachunek.
*Kilka lat wcześniej*
- Poznajcie się. Megg to mój kumpel Will, a to jego siostra Ann- Czarnowłosy chłopak powiedział do Szczupłej, niskiej blondynki, która ubrana była jakby pracowała w burdelu- Will, Ann to jest moja dziewczyna Megan.
- Miło mi poznać...Wow! Nigdy nie przypuszczałem, że Jeff wyrwie taką śliczną dziewczynę- Palnął Rudy uśmiechając się cwaniacko na co Jeffrey odpowiedział cichym "Spierdalaj", a blondi spaliła buraka. Ja natomiast w tym czasie stałam i patrzyłam smutnym wzrokiem na bruneta. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam zła, a z drugiej smutna. Chłopak od dłuższego czasu mi się podobał. Wiedziałam, że on widzi we mnie tylko młodszą siostrzyczkę swojego najlepszego przyjaciela i to to sprawiało mi największe rozczarowanie.
Dziewczyna próbowała nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt, jednak widząc z mojej strony tylko i wyłącznie niechęć odpuściła sobie. Czułam, że Jeff ma do mnie o to żal, ale kurde co ja w tym momencie mogę...
***
Jakieś 3 miesiące po zapoznaniu nas z Megan, Jeff niespodziewanie oznajmił nam, że zerwał z blondi, bo ta zdradziła go z jakiś kolesiem na popijawie. Chociaż pocieszałam go i mówiłam, że strasznie mi przykro to w duchu skakałam z radości. No co? Nigdy nie lubiłam jędzy.
Pewnego dnia jakiś czas po 16 urodzinach chłopców, Axl oznajmił rodzinie, że rzuca szkołę, bo ma zamiar zostać muzykiem, a nauka jest mu do tego nie potrzebna. Hmm...przyznam, że Matka niezbyt dobrze to przyjęła, ja natomiast uważałam, że rzucanie szkoły to niezbyt dobry pomysł, ale co ja mogłam zrobić? Oczywiście cieszyłam się, że mój braciszek chce iść w kierunku muzycznym, bo osobiście uważam, że ma genialny głos. Dowiedziałam się jeszcze, że żeby spełnić swoje marzenia o scenie i zespole musi wyjechać z Lafayette. Akurat ten pomysł kompletnie mi się nie spodobał. Tym bardziej, że z tym wiązała się rozłąka z ukochanym braciszkiem i z "obiektem moich westchnień" (Czy wspominałam już, że Jeff miał takie same plany co i Will? Nie...to mówię to teraz). No kiedy usłyszałam, że i Jeffrey wyjeżdża z Lafayette myślałam, że normalnie zejdę z tego świata. Urządziłam im wtedy taką awanturę, że wszystkie przedmioty, które akurat były pod ręką latały w powietrzu, a sprawców mojego wybuchu wyzywałam od "pieprznych, egoistycznych dupków" tsaa...nikt nie chce mnie znać jak jestem wkurwiona do granic możliwości.
***
- Jak to kurwa wyjeżdżacie?!?- Krzyczałam do dwóch sprawców mojej agresji rzucając w nich gazetami, długopisami i innymi przyborami, które leżały koło mojej ręki.
- Mała uspokój się...- Podjął próbę uspokajania mnie Rudowłosy chłopak, jednak przerwałam mu rzucając w niego szklanym wazonikiem, który stał akurat na moim biurku. ( Swoją drogą skąd to się u mnie wzięło???)
- Mała to kuźwa może być twoja pała rudzielcu ja jeśli już to jestem niska! I przestań mnie uspokajać!
- Ejj no przestań. Doskonale wiesz, że to może być nasza szansa na spełnienie swoich marzeń. Czemu musisz nam to utrudniać?- Podniósł głos rudzielec.
- Ja wam utrudniam?!? Nie to wy wszystko pieprzycie. Chcecie spełnić swoje marzenia zostawiając mnie tu samą! Doskonale wiesz jak chcę Cię wspierać w ważnych dla was momentach, jak chcę mieć was tu przy mnie. Ty zdajesz sobie sprawę, że potrzebuję Ciebie...Ty wiesz, że mam tylko Ciebie- Te ostatnie zdanie wypowiedziałam szeptem, ponieważ czułam jak obraz coraz bardziej mi się zamazuje, a w gardle rośnie niewidzialna gula, która utrudnia mi mowę. Kurde Ann nie mogłaś sobie wybrać lepszego momentu??? Cała dygotałam z nerwów, czułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa, dlatego zsunęłam się po ścianie na podłogę. Podkuliłam nogi, chowając w nich głowę.
W pewnym momencie poczułam jak ktoś sadza mnie sobie na kolanach, obejmując mnie mocno ramionami, a zaraz potem całując mnie w czubek głowy. Wiedziałam kto to. Tylko ta osoba ma tak charakterystyczny zapach- Tytoń wymieszany z jakimiś perfumami.
Wtuliłam się ufnie w postać, usłyszałam jak ktoś wychodzi z pokoju. Podniosłam delikatnie głowę, spoglądając na twarz chłopaka. Mój wzrok spotkał się z jego ciemnymi oczami...Patrzył na mnie tak...smutno? Tak. To był smutny wzrok.
- Nie płacz- Szepnął brunet i starł zewnętrzną stroną dłoni moje łzy spływające po policzkach.
- Jeff proszę Cię nie zostawiajcie mnie tu- Powiedziałam cicho patrząc mu w oczy.
- Mała...uwierz mi gdybym tylko mógł to zabrałbym Cię ze sobą, ale to nie jest takie proste...Masz tu szkołę, którą musisz ukończyć, a tam co Cię czeka? Przyznam, że sami nie wiemy co i jak tam będzie. Być może dopóki nie znajdziemy jakiejś meliny to będziemy spać gdzie popadnie. Nie chcę żebyś musiała spać na ulicy, żebyś została...nie ważne. Zrozum po prostu nie chcę, żebyś się stoczyła. Obiecuję jak tylko skończysz szkołę, a my będziemy mieli gdzie mieszkać to jeśli tylko będziesz chciała to będziesz mogła z nami zamieszkać. Przeprowadzić się do Los Angeles. Co ty na to?- Zapytał się mnie chłopak posyłając mi pełen radości uśmiech.
- Naprawdę? Obiecujesz?- Spojrzałam się na niego pełnym nadziei wzrokiem.
- Obiecuję- Odparł poważnie Jeff.
- Wiesz Jeff...no bo ja muszę Ci chyba coś wyznać- Powiedziałam zdenerwowanym głosem.
- Co?
- Emm...no, bo- Chłopak spojrzał się na mnie wyczekującym wzrokiem, a ja chociaż chciałam mu wyznać to co do niego czuję spanikowałam.
- No bo chciałam Ci powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo Cię...lubię- Westchnęłam głęboko i spuściłam głowę.
- Ja ciebie też. Może nawet bardziej- Zaśmiał się Jeffrey i pocałował mnie w czoło. Zrobiło mi się dziwnie gorąco. Odpowiedziałam mu delikatnym uśmiechem wtulając się w niego mocno. On chyba wiedział, że tego potrzebuję dlatego przytulił mnie do siebie nucąc cicho jakąś śliczną piosenkę.
Kilka dni później:
-Trzymaj się młoda. Za jakiś czas Cię odwiedzę. Jakby co to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć- Powiedział Rudy przytulając mnie.
- Nawet nie wiesz jak będę Tęsknić. Kocham Cię Rudzielcu- Uśmiechnęłam się delikatnie całując go w policzek na co chłopak zaśmiał się cicho.
- Taa...ja też Cię kocham słońce- Odparł chłopak odsuwając mnie od siebie i idąc w stronę kumpli z podwórka, natomiast ja niepewnie skierowałam się do chwilowo wolnego Jeffreya.
- No to co młoda...-zaczął brunet, jednak nie wiedział co powiedzieć.
- Chyba trzeba się żegnać- Dokończyłam po cichu patrząc się na czubki swoich czarnych trampek.
- Nie lubię pożegnań- Powiedział Jeff i skrzywił się- Zdecydowanie wolę powitania.
- Ja też...-Mruknęłam.
- No to może wcale nie będziemy się żegnać. W końcu za jakiś czas się zobaczymy- Uśmiechnął się delikatnie chłopak na co odpowiedziałam mu cichym śmiechem.
- Taaa...może tak będzie lepiej- Szepnęłam i nie czekając na jego reakcję wtuliłam się w niego mocno, pozwalając sobie na łzy.
- Proszę Cię Ann...Don't Cry- Wyszeptał brunet łamiącym się głosem...Zaraz, zaraz czyżby chłopak, który nigdy nie pozwala sobie na chwilę słabości właśnie zaczyna płakać?!?
- Jeff...-jęknęłam żałośnie, na co czarnowłosy odsunął mnie delikatnie od siebie i chwycił moją twarz w swoje dłonie. Podniosłam nieśmiało na niego wzrok. Zdziwił mnie jego wzrok, z którego można było wyczytać smutek i ból. Moje wcześniejsze przypuszczenia potwierdzały mieniące się zaszklone oczy.
- Chyba najwyższy czas Ci coś powiedzieć...- Zaczął niepewnie chłopak- Ann, bo chodzi mi o to, że chyba...Ja chyba Cię Kocham- Dokończył chłopak i nie czekając tym razem na moją reakcję pocałował mnie. Najpierw delikatnie i nieśmiało tak jakby bał się, że go odepchnę, jednak kiedy nic takiego nie nastąpiło. Po chwili pogłębił pocałunek, natomiast ja przysunęłam się do niego, zatapiając swoje palce w jego kruczoczarnych półdługich włosach. Odsunęliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza którego nam trochę zbrakło. Jeff oparł swoje czoło o moje. Oddychaliśmy nierówno i głęboko. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko na co on odpowiedział mi tym samym.
- Kocham Cię- Szepnął brunet.
- Ja Ciebie też- Powiedziałam, jednak za chwilę zrobiło mi się smutno
- No i co teraz?- Zapytałam się cicho.
- Nie wiem...
- A może...zapomnijmy o tym i żyjmy dalej tak jakby ta sytuacja się nie wydarzyła?
- Nie! Nie mógłbym dalej żyć i zapomnieć o tym- Westchnął głęboko chłopak.
- A mamy inne wyjście?- Zapytałam rozpaczliwym głosem.
- Tak! Poczekamy jakiś czas. Zobaczymy co dalej i jeśli dalej będziemy coś do siebie czuć to wtedy...
- Tak...to chyba jedyne rozsądne rozwiązanie- Mruknęłam, a chłopak ponownie przyciągnął mnie do siebie całując mnie czule.
***
Kiedy minęłam tabliczkę, że za niecałe 60 km będziemy w LA postanowiłam zatrzymać się gdzieś, aby zatankować auto i coś zjeść, bo niestety mój żołądek domagał się czegoś ciepłego do zjedzenia. Po kilku minutach drogi dojechałam na pobliską stację benzynową. "Napoiłam" moje kochane autko i zaparkowałam na niewielkim parkingu. Pomyślałam, że najwyższa pora obudzić blondynkę.
- Nicki wstawaj- Szepnęłam do dziewczyny i potrząsam delikatnie jej ręką.
- Co jest?- Zapytała się zaspana dziewczyna.
- Zrobiłam postój, żeby coś zjeść. Idziesz?
- Taa...daj mi tylko minutkę- Odpowiedziała i przeciągnęła się ziewając. Zaśmiałam się na ten widok.
Blondynka poprawiła ubrania i wyszła z samochodu kierując się do wejścia knajpki.
Ludzi było pełno w knajpce, dlatego też zajęłyśmy pierwszy lepszy wolny stolik.
- Co zamawiamy?- Zapytałam się towarzyszki.
- Hmm...ja mam ochotę na naleśniki z syropem klonowym i na mocną kawę, a ty?- Powiedziała Nicki przeglądając menu.
- Czy ty przypadkiem nie czytasz mi w myślach?- Odparłam mrużąc groźnie oczy, na co blondynka odpowiedziała mi głośnym śmiechem, mimo tego, że chciałam zabrzmieć poważnie sama zaczęłam się śmiać.
- Dobra spokój. Zamów żarcie, a ja muszę skoczyć do toalety. Potrzeba wzywa!- Powiedziała dziewczyna i nie czekając na moją odpowiedź odeszła od stolika w stronę toalet. Ta ładna i szalona blondyna coraz bardziej mnie zaskakuje. Wzrokiem odnalazłam kelnerkę, którą przywołałam gestem ręki.
- Dzień Dobry! Co dla pani będzie?- Zapytała się mnie uśmiechnięta niska, szczupła szatynka. Na oko miała z 18 lat. Ubrana była w krótką turkusową, przewiewną sukienkę, czarny fartuszek z logiem baru oraz w tego samego koloru szpilki. Włosy miała spięte w luźnego warkocza, a na głowie miała wczepionego niebieskiego kwiatka.
- Dzień Dobry! Poproszę 2 razy naleśniki z syropem klonowym oraz 2 mocne kawy- Złożyłam zamówienie po czym uśmiechnęłam się promiennie do dziewczyny, która odpowiedziała mi tym samym.
Kilka minut później przyszła Nicki i razem zajadałyśmy się zamówionym daniem.
- Annabel...nie wiesz, gdzie mogę w LA znaleźć jakiś tani hotel?- Spytała się mnie Nicole dopijająca swoją kawę.
- Po co Ci Hotel?- Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Jak to po co? Chyba muszę gdzieś mieszkać. Przynajmniej do czasu, aż czegoś nie wynajmę i nie znajdę jakieś roboty- Odpowiedziała i westchnęła cicho- Widzisz...ja nie mam nikogo w Los Angeles. Nie znam kompletnie miasta. Momentami zastanawiam się czy przypadkiem nie podjęłam pochopnej decyzji wyprowadzając się z domu. Ja...ja nie wiem co teraz mam robić. Nie mam żadnego dobrego planu.
- Nicki...jeśli będziesz potrzebowała pomocy to wiesz, że ja Ci pomogę. Jestem pewna, że Axl zgodzi się na to żebyś z nami zamieszkała- Powiedziałam i chcąc dodać otuchy dziewczynie złapałam ją za rękę- Wszystko będzie dobrze. Pomogę Ci.
- Jeju...ja naprawdę nie wiem jak mam Ci dziękować. Najpierw zatrzymujesz się i zabierasz mnie do LA, a teraz to...Jaa jestem Ci dozgonnie wdzięczna Ann. Dziękuję, jesteś wspaniała.- Powiedziała szczerze dziewczyna, po czym wstała i przytuliła mnie mocno. Przyznam, że zrobiło mi się miło na serduchu. Wzruszona odwzajemniłam jej uścisk.
Nicole:
- Jeju...ja naprawdę nie wiem jak mam Ci dziękować. Najpierw zatrzymujesz się i zabierasz mnie do LA, a teraz to...Jaa jestem Ci dozgonnie wdzięczna Ann. Dziękuję, jesteś wspaniała.- Powiedziałam szczerze. Przyznam, że naprawdę zrobiło mi się miło, gdy Annabel zaproponowała mi pomoc. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nikt w życiu nie zrobił tyle dobrego dla mnie. Ta dziewczyna jest wspaniałą przyjaciółką.
- Dobra zbierajmy się. Trzeba ruszać w dalszą drogę. Zostało nam jeszcze około 60 km [Sorki, że nie mile, ale nie chce mi się teraz przeliczać.xd]- Powiedziała ruda.
- Spoko. Idź do samochodu, a ja idę zapłacić- Uśmiechnęłam się do dziewczyny, po czym skierowałam się do lady, żeby uregulować rachunek.
* 40 min. później:
- Kochana Witaj w słonecznym i szalonym LOS ANGELES!- Zaśmiała się rudowłosa. Na co ja odpowiedziałam tylko krótkie i głośne "Wow!". Wlepiłam twarz w szybę i przyglądałam się wszystkiemu. Te miasto jest niezwykłe. Ludzie tu różnią się od siebie. Jedni noszą kwieciste, luźne bluzki, szerokie, jeansowe "dzwony" oraz przeróżne apaszki, inni mają kolorowe włosy, kolczyki, tatuaże i ciemne ubrania, a jeszcze inni są tzw. Metalowcami i mają długie włosy, wąskie dżinsy, czarne, glany oraz skórzane ramoneski.
- Ja pierdole to miasto jest zajebiste- Krzyknęłam szczęśliwa.
- Heh...widzisz z perspektywy czasu nie dziwię się bratu, że chciał wyjechać. Żałuję tylko, że ja tego wcześniej nie zrobiłam- Westchnęła Ann.
- Taa...ja też. Daleko jeszcze?- Zapytałam się. Przyznam, że od tej długiej jazdy boli mnie tyłek.
- Hmm..jeszcze tylko jakieś 3-4 przecznice i będziemy na miejscu- Odpowiedziała i spojrzała krótko na małą karteczkę na której nabazgrany był najprawdopodobniej adres. Niecałe 10 min. później wjechałyśmy w niezbyt ciekawą uliczkę. Wzdłuż ulicy stały jakieś zaniedbane, niekiedy rozwalające się budynki. Podjechałyśmy pod jasny, niewielki domek. Chałupka wyglądała przyzwoicie w podług tamtych ruder.

- To na pewno tu?- Zapytałam się.
- Tak...chyba- Odpowiedziała mi dziewczyna. Sama nie była pewna, ale co tam- Zaraz się przekonamy. Wysiadaj- Powiedziała i posłała mi pełen optymizmu uśmiech. Odpięłam swoje pasy i wysiadłam powoli z samochodu. Podeszłam do przyjaciółki i obie skierowałyśmy się w stronę furtki. Stanęłyśmy jak wryte kiedy z domu wyleciał (Dosłownie) średniego wzrostu blondyn, a za nim wybiegł nieźle wkurwiony wysoki Mulat z ciemną burzą loków.
- Ty pojebie. Kto Ci pozwolił dotykać mojej kurwa kochanej Sophi?- Krzyczał Mulat.
- Stary spokojnie. Ja Ci to wytłumaczę...no dobra nie wiem jak Ci mam wytłumaczyć to. No, ale przecież nie możesz się na mnie gniewać- Próbował uspokoić chłopaka blondyn z "bananem" na twarzy.
- Nie no ja Cię kurwa zabije!- Dalej krzyczał chłopak. Już miał zajebać w mordę blondynkowi, kiedy z domu wyleciał Rudy osobnik płci męskiej. Odciągnął agresywnego chłopaka od ofiary. Nagle spojrzał się w naszą stronę na co ja się speszyłam, jednak wbrew mojemu zaskoczeniu Annabel pędem wbiegła na podwórko i z impetem rzuciła się na Rudowłosego.
- Axl!- Krzyczała śmiejąc się. Zdziwiony chłopak przez chwilę stał w bezruchu, ale po krótkiej chwili przytulił ją mocno wymawiając głośno jej imię. Stałam przed furtką i patrzyłam się zdumiona na przytulającą się parę. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Czy mam wejść na podwórko jak gdyby nigdy nic, czy może lepiej stać tu gdzie stoję. Wybrałam tą opcję. Po kilku minutach dziewczyna oderwała się od rudego i spoglądając w moją stronę rozmawiała z nim o czymś. Jak podejrzewam o mnie. Chwilę potem podbiegła do mnie i powiedziała podekscytowanym głosem.
- Sprawa z mieszkaniem załatwiona. Potem któryś z chłopaków przyjdzie i zabierze z samochodu bagaże, a póki co chodź zapoznam Cię ze wszystkimi- Powiedziała wszystko na jednym tchu i nie czekając na moją reakcję, pociągnęła mnie mocno w stronę (Już) 5 mężczyzn.
- Chłopcy to jest Nicole moja przyjaciółka. Nicki to jest Axl mój brat- Powiedziała i pokazała na rudego- To jest Steven- Ruchem ręki pokazała na uśmiechniętego blondyna (Ofiarę ataku Mulata)- To jest Slash- Pokazała na "Sprawcę" Ataku ( Niestety szkoda, że nie widać jego twarzy)- To jest Duff- Powiedziała i pokazała na wysokiego, bardzo przystojnego tlenionego blondyna. Uśmiechnął się do mnie szeroko, odwzajemniłam jego boski uśmiech- A to jest "Ten" Izzy- Powiedziała na co się zaśmiałam. Czarnowłosy, szczupły chłopak spojrzał się na nas pytająco. Na co Ann zbyła go uroczym uśmiechem i niewinnym wzrokiem typu "Później wszystko Ci wytłumaczę".
- Jesteście pewni, że nie będę wam przeszkadzać?- Zapytałam się nieśmiało mieszkańców domu.
- No co ty...Czym nas więcej tym lepiej- Zaśmiał się jeśli dobrze pamiętam Axl. Posłałam mu delikatny uśmiech z wdzięcznością.
- Dobra nie będziemy chyba tak stać na dworze?- Powiedział Izzy i gestem ręki zaprosił nas do środka- Witajcie w Hellhouse. Czujcie się jak u siebie- Uśmiechnął się chłopak prowadząc nas do salonu...serio to ma być salon? Wszędzie walały się puste puszki i butelki po alkoholu, puste pudełka po fast-foodach (Co najciekawsze wszystkie pudełka były pozapisywane. Podejrzewam, że są to teksty piosenek wymyślone przez chłopaków) oraz brudne naczynia. Wyglądało to jak istny burdel. Mi tam osobiście bałagan nie przeszkadza, jednak to wykraczało poza normę. Coś czuję, że będzie to trzeba trochę ogarnąć...ale to potem.
- Tu jest kuchnia- Zaczął oprowadzać nas Popcorn (Czyli blondyn z ciągłym zacieszem na buźce). Kuchnia wyglądała trochę bardziej przyzwoicie w porównaniu z salonem. Tu przynajmniej nie było tylu butelek po Jack'ach Daniels'ach.
- Tam po lewej macie łazienkę- Powiedział blondyn i wskazał na białe drzwi- Ej, a jeśli chodzi o łóżka to mam rozumieć, że ty Ann i Stradlin śpicie razem prawda?- Spojrzał się chłopak pytająco na Rudą. Dziewczyna jedynie skinęła twierdząco głową rumieniąc się delikatnie, na co Steven się roześmiał.
- No to w takim wypadku...Nicole ciesz się, bo będziesz miała swój pokój- Zaczął perkusista uśmiechając się ciągle- No chyba, że...pozwolisz mi sobie pomóc w ogrzaniu twojego wielkiego, pustego łóżka- Dokończył puszczając mi oczko, na co ja roześmiałam się głośno studząc optymizm chłopaka.
- Widzisz Popcorn, nie masz u tej laski szans- Zakpił z przyjaciela Slash.
- Dobra to ja idę po walizki dziewczyn, a wy zamówcie coś do żarcia- Powiedział Człowiek żyrafa, czyli jeśli się nie myślę Duff. Chłopaki odpowiedzieli krótkie "Ok" rozchodząc się do salonu. Ann poszła za nimi, natomiast ja wyszłam przed dom, żeby zapalić. Narzuciłam sobie na ramiona "Ramoneskę" i wyjęłam z kieszeni fajki. Usiadłam na zielonych schodkach odpalając peta. Zaciągnęłam się dymem papierosowym.

Chociaż palenie jest niezdrowe to i tak mogę to zaliczyć do jednych z najprzyjemniejszych zajęć. Siedząc na schodkach zaczęłam zastanawiać się co dalej. Sprawa z mieszkaniem częściowo załatwiona. Jak tylko obaczaję jakąś robotę to zacznę dokładać się na rachunków. Przyznam, że jeszcze nie wiem co i jak, ale mam nadzieję, że uda mi się ułożyć życie na nowe...bez przeszłości.
- Co ty tu tak sama siedzisz?- Zapytał się mnie Duff. Dopiero teraz go zobaczyłam myślałam, że już jest w salonie ze wszystkimi.
- A no jakoś tak...wyszłam zapalić- Uśmiechnęłam się do niego- Chcesz?- Wyciągnęłam paczkę fajek z zamiarem poczęstowania go. Odwzajemnił uśmiech i wziął peta. Podpalił go i usiadł koło mnie.
- Opowiedz mi coś o sobie- Odezwał się po chwili ciszy.
- A co chcesz wiedzieć?
- Hmm...na przykład ile masz lat, skąd jesteś, czym się interesujesz i takie tam...
- Mam 20 lat. Jestem z Phoenix. Uwielbiam słuchać muzyki. Czasami pobrzdąkam sobie coś tam na swojej gitarze oraz pośpiewam. Poza muzyką interesuję się rysowaniem. Z Phoenix wyjechałam po to, żeby rozpocząć jakiś nowy rozdział w moim życiu. Prawdę mówiąc do LA trafiłam przypadkiem. Annabel pomogła mi w tym. To świetna dziewczyna...- Powiedziałam wypuszczając dym z ust.
- Taaa...ale czasami jest tak samo uparta i złośliwa jak Axl. Odziedziczyła dużo po nim- Zaśmiał się blondyn.
- Na pewno mówimy o tej samej dziewczynie? Moja Ann jest miłą, życzliwą osóbką- Uśmiechnęłam się.
- Widać, że jeszcze jej nie poznałaś. Ann jak się wścieknie zachowuje się jak potwór. Potrafi rzucać wszystkim co tylko dostanie się w jej ręce. Axl zresztą ma tak samo z tym, że od niego można jeszcze zarobić w mordę. Ale nie masz co się go bać- Powiedział Duff widząc moją zdziwioną i z lekka przestraszoną minę- On ma jedną zasadę. Kobiet się nie bije. I tego się trzyma.
- Opowiedz mi w skrócie jacy są pozostali- Poprosiłam go.
- Hmm...Steven to pozytywnie jebnięty człowiek. Ten jego zaciesz nigdy nie złazi mu z gęby. Slash to spoko gość. Kiedy trzeba jest poważny, a kiedy nie to jest nieźle pokręcony. Dobry z niego materiał na przyjaciela, ale nie na chłopaka. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki, więc nie zdziw się jeśli codziennie będziesz go widzieć z inną dziwką. Ten typ tak ma- Powiedział chłopak i wywrócił oczami na co ja się zaśmiałam- Axla bardzo łatwo wkurwić, jednak jak się chce to można załapać z nim dobry kontakt. Jest trochę przewrażliwiony na punkcie Annabel. Jeśli chcesz komuś się wygadać, wyżalić lub porozmawiać tak o byle czym to idź do Izzy'ego. On jest najspokojniejszy i chyba najodpowiedzialniejszy z nas wszystkich. Możesz go znaleźć albo u niego w pokoju, albo gdzieś w klubach. Jest dilerem. Jego jedyna wada to to, że ćpa. Zresztą jak prawie każdy z nas. Wiesz...my uznajemy zasadę SEX, DRUGS & ROCK'N'ROLL- Powiedział i cicho się zaśmiał.
- A ty?
- Co ja?- Spytał zdziwiony.
- No jaki ty jesteś?- Zapytałam patrząc mu w oczy.
- Ja...nie wiem. Nie umiem siebie opisać- Westchnął cicho spuszczając wzrok na swoje nogi.
- Jedno jest pewne. Jesteś świetnym gościem. Jako jedyny ze mną pogadałeś, a uwierz mi to wiele dla mnie znaczy- Blondyn spojrzał się na mnie radosnymi oczami.
- Dzięki. Ty też jesteś fajna. Chodź, bo zaraz dojdzie żarcie- Powiedział i wstał ze schodków otrzepując spodnie z piachu. Wyrzuciłam peta na ziemie, wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Jedna mała rada...Nie przestrasz się tego co tam może się dziać- Uprzedził mnie Duff.
- Błagam Cię, a co oni mogą zrobić przez 10 min- Spojrzałam na niego pobłażliwym wzrokiem i otworzyłam drzwi...To co tam ujrzałam wprowadziło mnie w szok...
- Ja pierdole to miasto jest zajebiste- Krzyknęłam szczęśliwa.
- Heh...widzisz z perspektywy czasu nie dziwię się bratu, że chciał wyjechać. Żałuję tylko, że ja tego wcześniej nie zrobiłam- Westchnęła Ann.
- Taa...ja też. Daleko jeszcze?- Zapytałam się. Przyznam, że od tej długiej jazdy boli mnie tyłek.
- Hmm..jeszcze tylko jakieś 3-4 przecznice i będziemy na miejscu- Odpowiedziała i spojrzała krótko na małą karteczkę na której nabazgrany był najprawdopodobniej adres. Niecałe 10 min. później wjechałyśmy w niezbyt ciekawą uliczkę. Wzdłuż ulicy stały jakieś zaniedbane, niekiedy rozwalające się budynki. Podjechałyśmy pod jasny, niewielki domek. Chałupka wyglądała przyzwoicie w podług tamtych ruder.

- To na pewno tu?- Zapytałam się.
- Tak...chyba- Odpowiedziała mi dziewczyna. Sama nie była pewna, ale co tam- Zaraz się przekonamy. Wysiadaj- Powiedziała i posłała mi pełen optymizmu uśmiech. Odpięłam swoje pasy i wysiadłam powoli z samochodu. Podeszłam do przyjaciółki i obie skierowałyśmy się w stronę furtki. Stanęłyśmy jak wryte kiedy z domu wyleciał (Dosłownie) średniego wzrostu blondyn, a za nim wybiegł nieźle wkurwiony wysoki Mulat z ciemną burzą loków.
- Ty pojebie. Kto Ci pozwolił dotykać mojej kurwa kochanej Sophi?- Krzyczał Mulat.
- Stary spokojnie. Ja Ci to wytłumaczę...no dobra nie wiem jak Ci mam wytłumaczyć to. No, ale przecież nie możesz się na mnie gniewać- Próbował uspokoić chłopaka blondyn z "bananem" na twarzy.
- Nie no ja Cię kurwa zabije!- Dalej krzyczał chłopak. Już miał zajebać w mordę blondynkowi, kiedy z domu wyleciał Rudy osobnik płci męskiej. Odciągnął agresywnego chłopaka od ofiary. Nagle spojrzał się w naszą stronę na co ja się speszyłam, jednak wbrew mojemu zaskoczeniu Annabel pędem wbiegła na podwórko i z impetem rzuciła się na Rudowłosego.
- Axl!- Krzyczała śmiejąc się. Zdziwiony chłopak przez chwilę stał w bezruchu, ale po krótkiej chwili przytulił ją mocno wymawiając głośno jej imię. Stałam przed furtką i patrzyłam się zdumiona na przytulającą się parę. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Czy mam wejść na podwórko jak gdyby nigdy nic, czy może lepiej stać tu gdzie stoję. Wybrałam tą opcję. Po kilku minutach dziewczyna oderwała się od rudego i spoglądając w moją stronę rozmawiała z nim o czymś. Jak podejrzewam o mnie. Chwilę potem podbiegła do mnie i powiedziała podekscytowanym głosem.
- Sprawa z mieszkaniem załatwiona. Potem któryś z chłopaków przyjdzie i zabierze z samochodu bagaże, a póki co chodź zapoznam Cię ze wszystkimi- Powiedziała wszystko na jednym tchu i nie czekając na moją reakcję, pociągnęła mnie mocno w stronę (Już) 5 mężczyzn.
- Chłopcy to jest Nicole moja przyjaciółka. Nicki to jest Axl mój brat- Powiedziała i pokazała na rudego- To jest Steven- Ruchem ręki pokazała na uśmiechniętego blondyna (Ofiarę ataku Mulata)- To jest Slash- Pokazała na "Sprawcę" Ataku ( Niestety szkoda, że nie widać jego twarzy)- To jest Duff- Powiedziała i pokazała na wysokiego, bardzo przystojnego tlenionego blondyna. Uśmiechnął się do mnie szeroko, odwzajemniłam jego boski uśmiech- A to jest "Ten" Izzy- Powiedziała na co się zaśmiałam. Czarnowłosy, szczupły chłopak spojrzał się na nas pytająco. Na co Ann zbyła go uroczym uśmiechem i niewinnym wzrokiem typu "Później wszystko Ci wytłumaczę".
- Jesteście pewni, że nie będę wam przeszkadzać?- Zapytałam się nieśmiało mieszkańców domu.
- No co ty...Czym nas więcej tym lepiej- Zaśmiał się jeśli dobrze pamiętam Axl. Posłałam mu delikatny uśmiech z wdzięcznością.
- Dobra nie będziemy chyba tak stać na dworze?- Powiedział Izzy i gestem ręki zaprosił nas do środka- Witajcie w Hellhouse. Czujcie się jak u siebie- Uśmiechnął się chłopak prowadząc nas do salonu...serio to ma być salon? Wszędzie walały się puste puszki i butelki po alkoholu, puste pudełka po fast-foodach (Co najciekawsze wszystkie pudełka były pozapisywane. Podejrzewam, że są to teksty piosenek wymyślone przez chłopaków) oraz brudne naczynia. Wyglądało to jak istny burdel. Mi tam osobiście bałagan nie przeszkadza, jednak to wykraczało poza normę. Coś czuję, że będzie to trzeba trochę ogarnąć...ale to potem.
- Tu jest kuchnia- Zaczął oprowadzać nas Popcorn (Czyli blondyn z ciągłym zacieszem na buźce). Kuchnia wyglądała trochę bardziej przyzwoicie w porównaniu z salonem. Tu przynajmniej nie było tylu butelek po Jack'ach Daniels'ach.
- Tam po lewej macie łazienkę- Powiedział blondyn i wskazał na białe drzwi- Ej, a jeśli chodzi o łóżka to mam rozumieć, że ty Ann i Stradlin śpicie razem prawda?- Spojrzał się chłopak pytająco na Rudą. Dziewczyna jedynie skinęła twierdząco głową rumieniąc się delikatnie, na co Steven się roześmiał.
- No to w takim wypadku...Nicole ciesz się, bo będziesz miała swój pokój- Zaczął perkusista uśmiechając się ciągle- No chyba, że...pozwolisz mi sobie pomóc w ogrzaniu twojego wielkiego, pustego łóżka- Dokończył puszczając mi oczko, na co ja roześmiałam się głośno studząc optymizm chłopaka.
- Widzisz Popcorn, nie masz u tej laski szans- Zakpił z przyjaciela Slash.
- Dobra to ja idę po walizki dziewczyn, a wy zamówcie coś do żarcia- Powiedział Człowiek żyrafa, czyli jeśli się nie myślę Duff. Chłopaki odpowiedzieli krótkie "Ok" rozchodząc się do salonu. Ann poszła za nimi, natomiast ja wyszłam przed dom, żeby zapalić. Narzuciłam sobie na ramiona "Ramoneskę" i wyjęłam z kieszeni fajki. Usiadłam na zielonych schodkach odpalając peta. Zaciągnęłam się dymem papierosowym.

Chociaż palenie jest niezdrowe to i tak mogę to zaliczyć do jednych z najprzyjemniejszych zajęć. Siedząc na schodkach zaczęłam zastanawiać się co dalej. Sprawa z mieszkaniem częściowo załatwiona. Jak tylko obaczaję jakąś robotę to zacznę dokładać się na rachunków. Przyznam, że jeszcze nie wiem co i jak, ale mam nadzieję, że uda mi się ułożyć życie na nowe...bez przeszłości.
- Co ty tu tak sama siedzisz?- Zapytał się mnie Duff. Dopiero teraz go zobaczyłam myślałam, że już jest w salonie ze wszystkimi.
- A no jakoś tak...wyszłam zapalić- Uśmiechnęłam się do niego- Chcesz?- Wyciągnęłam paczkę fajek z zamiarem poczęstowania go. Odwzajemnił uśmiech i wziął peta. Podpalił go i usiadł koło mnie.
- Opowiedz mi coś o sobie- Odezwał się po chwili ciszy.
- A co chcesz wiedzieć?
- Hmm...na przykład ile masz lat, skąd jesteś, czym się interesujesz i takie tam...
- Mam 20 lat. Jestem z Phoenix. Uwielbiam słuchać muzyki. Czasami pobrzdąkam sobie coś tam na swojej gitarze oraz pośpiewam. Poza muzyką interesuję się rysowaniem. Z Phoenix wyjechałam po to, żeby rozpocząć jakiś nowy rozdział w moim życiu. Prawdę mówiąc do LA trafiłam przypadkiem. Annabel pomogła mi w tym. To świetna dziewczyna...- Powiedziałam wypuszczając dym z ust.
- Taaa...ale czasami jest tak samo uparta i złośliwa jak Axl. Odziedziczyła dużo po nim- Zaśmiał się blondyn.
- Na pewno mówimy o tej samej dziewczynie? Moja Ann jest miłą, życzliwą osóbką- Uśmiechnęłam się.
- Widać, że jeszcze jej nie poznałaś. Ann jak się wścieknie zachowuje się jak potwór. Potrafi rzucać wszystkim co tylko dostanie się w jej ręce. Axl zresztą ma tak samo z tym, że od niego można jeszcze zarobić w mordę. Ale nie masz co się go bać- Powiedział Duff widząc moją zdziwioną i z lekka przestraszoną minę- On ma jedną zasadę. Kobiet się nie bije. I tego się trzyma.
- Opowiedz mi w skrócie jacy są pozostali- Poprosiłam go.
- Hmm...Steven to pozytywnie jebnięty człowiek. Ten jego zaciesz nigdy nie złazi mu z gęby. Slash to spoko gość. Kiedy trzeba jest poważny, a kiedy nie to jest nieźle pokręcony. Dobry z niego materiał na przyjaciela, ale nie na chłopaka. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki, więc nie zdziw się jeśli codziennie będziesz go widzieć z inną dziwką. Ten typ tak ma- Powiedział chłopak i wywrócił oczami na co ja się zaśmiałam- Axla bardzo łatwo wkurwić, jednak jak się chce to można załapać z nim dobry kontakt. Jest trochę przewrażliwiony na punkcie Annabel. Jeśli chcesz komuś się wygadać, wyżalić lub porozmawiać tak o byle czym to idź do Izzy'ego. On jest najspokojniejszy i chyba najodpowiedzialniejszy z nas wszystkich. Możesz go znaleźć albo u niego w pokoju, albo gdzieś w klubach. Jest dilerem. Jego jedyna wada to to, że ćpa. Zresztą jak prawie każdy z nas. Wiesz...my uznajemy zasadę SEX, DRUGS & ROCK'N'ROLL- Powiedział i cicho się zaśmiał.
- A ty?
- Co ja?- Spytał zdziwiony.
- No jaki ty jesteś?- Zapytałam patrząc mu w oczy.
- Ja...nie wiem. Nie umiem siebie opisać- Westchnął cicho spuszczając wzrok na swoje nogi.
- Jedno jest pewne. Jesteś świetnym gościem. Jako jedyny ze mną pogadałeś, a uwierz mi to wiele dla mnie znaczy- Blondyn spojrzał się na mnie radosnymi oczami.
- Dzięki. Ty też jesteś fajna. Chodź, bo zaraz dojdzie żarcie- Powiedział i wstał ze schodków otrzepując spodnie z piachu. Wyrzuciłam peta na ziemie, wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Jedna mała rada...Nie przestrasz się tego co tam może się dziać- Uprzedził mnie Duff.
- Błagam Cię, a co oni mogą zrobić przez 10 min- Spojrzałam na niego pobłażliwym wzrokiem i otworzyłam drzwi...To co tam ujrzałam wprowadziło mnie w szok...
Koniec odc. 2
***
Na dziś to tyle. Przepraszam Was za wszelkie błędy. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was na śmierć.xd
Następny odcinek pojawi się na początku kwietnia. Buźka ;*
Następny odcinek pojawi się na początku kwietnia. Buźka ;*