Strona Główna

31 marca 2014

ODC. 2 "My uznajemy zasadę SEX, DRUGS & ROCK'N'ROLL"

Odc.2

Ann:
Co jak co, ale Nicole to naprawdę fajna dziewczyna. Przyznam, że zaintrygowała mnie. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że Nicki to niezależna i twardo stąpająca po ziemi laska, jednak wgłębi duszy jest to niepewna, wrażliwa i spokojna osóbka, która boi się wyznać co naprawdę czuje i myśli. Hmm...imponuje mi swoją inteligencją. Nie jest żadną zołzą, ani bezmózgą idiotką. Momentami przypomina mi samą siebie. Ja też zawsze byłam  inna. Nie ubierałam się jak wszystkie "laleczki". Zamiast sukienek nosiłam spodnie, zamiast obcisłych bluzeczek nosiłam za duże męskie bluzki, które podkradałam Williamowi no, a przede wszystkim różniłam się od nich charakterem, zachowaniem i zainteresowaniami. Kiedy one gadały o chłopakach, kosmetykach i ciuchach to ja  w tym czasie obracałam się w męskim gronie (Z tym, że chłopaki zawsze traktowali mnie tylko i wyłącznie jak "kumpla", zresztą ja ich też), paląc fajki i gadając o muzyce. Nienawidziłam tych pustych laleczek, denerwowały mnie. Nic dziwnego, że czasami zachowuję się jak chłopak, w końcu jakby nie było wychowywałam się ze starszym bratem. To on mnie nauczył, że nie mogę dać sobą pomiatać. To on mnie uczył jak mam się bronić (Nie raz jak jakiś chłopak próbował mnie poderwać i przekroczył pewną granicę to bez zbędnych tłumaczeń obrywał po mordzie...i dlatego potem żaden mi nie podskakiwał.). Ale najbardziej jestem mu wdzięczna za to, że zaraził mnie pasją do muzyki...on i jego przyjaciel Jeffrey. Z Jeffrey'em znamy się od małego. Kiedyś jako mała dziewczynka nie lubiłam go, ponieważ zawsze z Axlem mi dokuczali. Jednak w pewnym momencie przestałam widzieć w nim tylko przyjaciela mojego brata...z czasem zaczął mi podobać się jako chłopak. Nigdy nie zapomnę jak zapoznał nas (mnie i Axla) ze swoją dziewczyną.
*Kilka lat wcześniej*

-  Poznajcie się. Megg to mój kumpel Will, a to jego siostra Ann- Czarnowłosy chłopak powiedział do Szczupłej, niskiej blondynki, która ubrana była jakby pracowała w burdelu- Will, Ann to jest moja dziewczyna Megan.
- Miło mi poznać...Wow! Nigdy nie przypuszczałem, że Jeff wyrwie taką śliczną dziewczynę- Palnął Rudy uśmiechając się cwaniacko na co Jeffrey odpowiedział cichym "Spierdalaj", a blondi spaliła buraka. Ja natomiast w tym czasie stałam i patrzyłam smutnym wzrokiem na bruneta. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam zła, a z drugiej smutna. Chłopak od dłuższego czasu mi się podobał. Wiedziałam, że on widzi we mnie tylko młodszą siostrzyczkę swojego najlepszego przyjaciela i to to sprawiało mi największe rozczarowanie.

Dziewczyna próbowała nawiązać ze mną jakikolwiek kontakt, jednak widząc z mojej strony tylko i wyłącznie niechęć odpuściła sobie. Czułam, że Jeff ma do mnie o to żal, ale kurde co ja w tym momencie mogę...
***

Jakieś 3 miesiące po zapoznaniu nas z Megan, Jeff niespodziewanie oznajmił nam, że zerwał z blondi, bo ta zdradziła go z jakiś kolesiem na popijawie. Chociaż pocieszałam go i mówiłam, że strasznie mi przykro to w duchu skakałam z radości. No co? Nigdy nie lubiłam jędzy.
Pewnego dnia jakiś czas po 16 urodzinach chłopców, Axl oznajmił rodzinie, że rzuca szkołę, bo ma zamiar zostać muzykiem, a nauka jest mu do tego nie potrzebna. Hmm...przyznam, że Matka niezbyt dobrze to przyjęła, ja natomiast uważałam, że rzucanie szkoły to niezbyt dobry pomysł, ale co ja mogłam zrobić? Oczywiście cieszyłam się, że mój braciszek chce iść w kierunku muzycznym, bo osobiście uważam, że ma genialny głos. Dowiedziałam się jeszcze, że żeby spełnić swoje marzenia o scenie i zespole musi wyjechać z Lafayette. Akurat ten pomysł kompletnie mi się nie spodobał. Tym bardziej, że z tym wiązała się rozłąka z ukochanym braciszkiem i z "obiektem moich westchnień" (Czy wspominałam już, że Jeff miał takie same plany co i Will? Nie...to mówię to teraz). No kiedy usłyszałam, że i Jeffrey wyjeżdża z Lafayette myślałam, że normalnie zejdę z tego świata. Urządziłam im wtedy taką awanturę, że wszystkie przedmioty, które akurat były pod ręką latały w powietrzu, a sprawców mojego wybuchu wyzywałam od "pieprznych, egoistycznych dupków"  tsaa...nikt nie chce mnie znać jak jestem wkurwiona do granic możliwości.
***
- Jak to kurwa wyjeżdżacie?!?- Krzyczałam do dwóch sprawców mojej agresji rzucając w nich gazetami, długopisami i innymi przyborami, które  leżały koło mojej ręki.
- Mała uspokój się...- Podjął próbę uspokajania mnie Rudowłosy chłopak, jednak przerwałam mu rzucając w niego szklanym wazonikiem, który stał akurat na moim biurku. ( Swoją drogą skąd to się u mnie wzięło???)

- Mała to kuźwa może być twoja  pała rudzielcu ja jeśli już to jestem  niska! I przestań mnie uspokajać!
- Ejj no przestań. Doskonale wiesz, że to może być nasza szansa na spełnienie swoich marzeń. Czemu musisz nam to utrudniać?- Podniósł głos rudzielec.
- Ja wam utrudniam?!? Nie to wy wszystko pieprzycie. Chcecie spełnić swoje marzenia zostawiając mnie tu samą! Doskonale wiesz jak chcę Cię wspierać w ważnych dla was momentach, jak chcę mieć was tu przy mnie. Ty zdajesz sobie sprawę, że potrzebuję Ciebie...Ty wiesz, że mam tylko Ciebie- Te ostatnie zdanie wypowiedziałam szeptem, ponieważ czułam jak obraz coraz bardziej mi się zamazuje, a w gardle rośnie niewidzialna gula, która utrudnia mi mowę. Kurde Ann nie mogłaś  sobie wybrać lepszego momentu???  Cała dygotałam z nerwów, czułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa, dlatego zsunęłam się po ścianie na podłogę. Podkuliłam nogi, chowając w nich głowę.
W pewnym momencie poczułam jak ktoś sadza mnie sobie na kolanach, obejmując mnie mocno ramionami, a zaraz potem całując mnie w czubek głowy. Wiedziałam kto to. Tylko ta osoba ma tak charakterystyczny zapach- Tytoń wymieszany z jakimiś perfumami.

Wtuliłam się ufnie w postać, usłyszałam jak ktoś wychodzi z pokoju. Podniosłam delikatnie głowę, spoglądając na twarz chłopaka. Mój wzrok spotkał się z jego ciemnymi oczami...Patrzył na mnie tak...smutno? Tak. To był smutny wzrok.
- Nie płacz- Szepnął brunet i starł zewnętrzną stroną dłoni moje łzy spływające po policzkach.
- Jeff proszę Cię nie zostawiajcie mnie tu- Powiedziałam cicho patrząc mu w oczy.
- Mała...uwierz mi gdybym  tylko mógł to zabrałbym Cię ze sobą, ale to nie jest takie proste...Masz tu szkołę, którą musisz ukończyć, a tam co Cię czeka? Przyznam, że sami nie wiemy co i jak tam będzie. Być może dopóki nie znajdziemy jakiejś meliny to będziemy spać gdzie popadnie. Nie chcę żebyś musiała spać na ulicy, żebyś została...nie ważne. Zrozum po prostu nie chcę, żebyś się stoczyła. Obiecuję jak tylko skończysz szkołę, a my będziemy mieli gdzie mieszkać to jeśli tylko będziesz chciała to będziesz mogła z nami zamieszkać. Przeprowadzić się do Los Angeles. Co ty na to?- Zapytał się mnie chłopak posyłając mi pełen radości uśmiech.
- Naprawdę? Obiecujesz?- Spojrzałam się na niego pełnym nadziei wzrokiem.
- Obiecuję- Odparł poważnie Jeff.
- Wiesz Jeff...no bo ja muszę Ci chyba coś wyznać- Powiedziałam zdenerwowanym głosem.
- Co?
- Emm...no, bo- Chłopak spojrzał się na mnie wyczekującym wzrokiem, a ja chociaż chciałam mu wyznać to co do niego czuję spanikowałam.
- No bo chciałam Ci powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo Cię...lubię- Westchnęłam głęboko i spuściłam głowę.
- Ja ciebie też. Może nawet bardziej- Zaśmiał się Jeffrey i pocałował mnie w czoło. Zrobiło mi się dziwnie gorąco. Odpowiedziałam mu delikatnym uśmiechem wtulając się  w niego mocno. On chyba wiedział, że tego potrzebuję dlatego przytulił mnie do siebie nucąc cicho jakąś śliczną piosenkę.


Kilka dni później:

-Trzymaj się młoda. Za jakiś czas Cię odwiedzę. Jakby co to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć- Powiedział Rudy przytulając mnie.
- Nawet nie wiesz jak będę Tęsknić. Kocham Cię Rudzielcu- Uśmiechnęłam się delikatnie całując go w policzek na co chłopak zaśmiał się cicho.
- Taa...ja też Cię kocham słońce- Odparł chłopak odsuwając mnie od siebie i idąc w stronę kumpli z podwórka, natomiast ja niepewnie skierowałam się do chwilowo wolnego Jeffreya.
- No to co młoda...-zaczął brunet, jednak nie wiedział co powiedzieć.
- Chyba trzeba się żegnać- Dokończyłam po cichu patrząc się na czubki swoich czarnych trampek.
- Nie lubię pożegnań- Powiedział Jeff i skrzywił się- Zdecydowanie wolę powitania.
- Ja też...-Mruknęłam.
- No to może wcale nie będziemy się żegnać. W końcu za jakiś czas się zobaczymy- Uśmiechnął się delikatnie chłopak na co odpowiedziałam mu cichym śmiechem.
- Taaa...może tak będzie lepiej- Szepnęłam i nie czekając na jego reakcję wtuliłam się w niego mocno, pozwalając sobie na łzy.
- Proszę Cię Ann...Don't Cry- Wyszeptał brunet łamiącym się głosem...Zaraz, zaraz czyżby chłopak, który nigdy nie pozwala sobie na chwilę słabości właśnie zaczyna płakać?!?

- Jeff...-jęknęłam żałośnie, na co czarnowłosy odsunął mnie delikatnie od siebie i chwycił moją twarz w swoje dłonie. Podniosłam nieśmiało na niego wzrok. Zdziwił mnie jego wzrok, z którego można było wyczytać smutek i ból. Moje wcześniejsze przypuszczenia potwierdzały mieniące się zaszklone  oczy.
- Chyba najwyższy czas Ci coś powiedzieć...- Zaczął niepewnie chłopak- Ann, bo chodzi mi o to, że chyba...Ja chyba Cię Kocham- Dokończył chłopak i nie czekając tym razem na moją reakcję pocałował mnie. Najpierw delikatnie i nieśmiało tak jakby bał się, że go odepchnę, jednak kiedy nic takiego nie nastąpiło. Po chwili pogłębił pocałunek, natomiast ja przysunęłam się do niego, zatapiając swoje palce w jego kruczoczarnych półdługich włosach. Odsunęliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza którego nam trochę zbrakło. Jeff oparł swoje czoło o moje. Oddychaliśmy nierówno i głęboko. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko na co on odpowiedział mi tym samym.
 - Kocham Cię- Szepnął brunet.
- Ja Ciebie też- Powiedziałam, jednak za chwilę zrobiło mi się smutno

- No i co teraz?- Zapytałam się cicho.
- Nie wiem...
- A może...zapomnijmy o tym i żyjmy dalej tak jakby ta sytuacja się nie wydarzyła?
- Nie! Nie mógłbym dalej żyć i zapomnieć o tym- Westchnął głęboko chłopak.
- A mamy inne wyjście?- Zapytałam rozpaczliwym głosem.
- Tak! Poczekamy jakiś czas. Zobaczymy co dalej i jeśli dalej będziemy coś do siebie czuć to wtedy...
- Tak...to chyba jedyne rozsądne rozwiązanie- Mruknęłam, a chłopak ponownie przyciągnął mnie do siebie całując mnie czule.
***
Kiedy minęłam tabliczkę, że za niecałe 60 km będziemy w LA postanowiłam zatrzymać się gdzieś, aby zatankować auto i coś zjeść, bo  niestety mój żołądek domagał się czegoś ciepłego do zjedzenia. Po kilku minutach drogi dojechałam na pobliską stację benzynową. "Napoiłam" moje kochane autko i zaparkowałam na niewielkim parkingu. Pomyślałam, że najwyższa pora obudzić blondynkę.
- Nicki wstawaj- Szepnęłam do dziewczyny i potrząsam delikatnie jej ręką.
- Co jest?- Zapytała się zaspana dziewczyna.
-  Zrobiłam postój, żeby coś zjeść. Idziesz?
- Taa...daj mi tylko minutkę- Odpowiedziała i przeciągnęła się ziewając. Zaśmiałam się na ten widok.
Blondynka poprawiła ubrania i wyszła z samochodu kierując się do wejścia knajpki.

Ludzi było pełno w knajpce, dlatego też zajęłyśmy pierwszy lepszy wolny stolik.
- Co zamawiamy?- Zapytałam się towarzyszki.
- Hmm...ja mam ochotę na naleśniki z syropem klonowym i na mocną kawę, a ty?- Powiedziała Nicki przeglądając menu.

- Czy ty przypadkiem nie czytasz mi w myślach?- Odparłam mrużąc groźnie oczy, na co blondynka odpowiedziała mi głośnym śmiechem, mimo tego, że chciałam zabrzmieć poważnie sama zaczęłam się śmiać.
- Dobra spokój. Zamów żarcie, a ja muszę skoczyć do toalety. Potrzeba wzywa!- Powiedziała dziewczyna i nie czekając na moją odpowiedź odeszła od stolika w stronę toalet. Ta ładna i szalona blondyna coraz bardziej mnie zaskakuje. Wzrokiem odnalazłam kelnerkę, którą przywołałam gestem ręki.
- Dzień Dobry! Co dla pani będzie?- Zapytała się mnie uśmiechnięta niska, szczupła szatynka. Na oko miała z 18 lat. Ubrana była w krótką turkusową, przewiewną sukienkę, czarny fartuszek z logiem baru oraz w tego samego koloru szpilki. Włosy miała spięte w luźnego warkocza, a na głowie miała wczepionego niebieskiego kwiatka.
- Dzień Dobry! Poproszę 2 razy naleśniki z syropem klonowym oraz 2 mocne kawy- Złożyłam zamówienie po czym uśmiechnęłam się promiennie do dziewczyny, która odpowiedziała mi tym samym.
Kilka minut później przyszła Nicki i razem zajadałyśmy się zamówionym daniem.
- Annabel...nie wiesz, gdzie mogę w LA znaleźć jakiś tani hotel?- Spytała się mnie Nicole dopijająca swoją kawę.
- Po co Ci Hotel?- Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Jak to po co? Chyba muszę gdzieś mieszkać. Przynajmniej do czasu, aż czegoś nie wynajmę i nie znajdę jakieś roboty- Odpowiedziała i westchnęła cicho- Widzisz...ja nie mam nikogo w Los Angeles. Nie znam kompletnie miasta. Momentami zastanawiam się czy przypadkiem nie podjęłam pochopnej decyzji wyprowadzając się z domu. Ja...ja nie wiem co teraz mam robić. Nie mam żadnego dobrego planu.
- Nicki...jeśli będziesz potrzebowała pomocy to wiesz, że ja Ci pomogę. Jestem pewna, że Axl zgodzi się na to żebyś z nami zamieszkała- Powiedziałam i chcąc dodać otuchy dziewczynie złapałam ją za rękę- Wszystko będzie dobrze. Pomogę Ci.
- Jeju...ja naprawdę nie wiem jak mam Ci dziękować. Najpierw zatrzymujesz się i zabierasz mnie do LA, a teraz to...Jaa jestem Ci dozgonnie wdzięczna Ann. Dziękuję, jesteś wspaniała.- Powiedziała szczerze dziewczyna, po czym wstała i przytuliła mnie mocno. Przyznam, że zrobiło mi się miło na serduchu. Wzruszona odwzajemniłam jej uścisk.

Nicole:
- Jeju...ja naprawdę nie wiem jak mam Ci dziękować. Najpierw zatrzymujesz się i zabierasz mnie do LA, a teraz to...Jaa jestem Ci dozgonnie wdzięczna Ann. Dziękuję, jesteś wspaniała.- Powiedziałam szczerze. Przyznam, że naprawdę zrobiło mi się miło, gdy Annabel zaproponowała mi pomoc. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nikt w życiu nie zrobił tyle dobrego dla mnie. Ta dziewczyna jest wspaniałą przyjaciółką.
- Dobra zbierajmy się. Trzeba ruszać w dalszą drogę. Zostało nam jeszcze około 60 km [Sorki, że nie mile, ale nie chce mi się teraz przeliczać.xd]- Powiedziała ruda.
-  Spoko.  Idź do samochodu, a ja idę zapłacić- Uśmiechnęłam się do dziewczyny, po czym skierowałam się do lady, żeby uregulować rachunek.
* 40 min. później:
-  Kochana Witaj w słonecznym i szalonym LOS ANGELES!- Zaśmiała się rudowłosa. Na co ja odpowiedziałam tylko krótkie i głośne "Wow!". Wlepiłam twarz w szybę i przyglądałam się wszystkiemu. Te miasto jest niezwykłe. Ludzie tu różnią się od siebie. Jedni noszą kwieciste, luźne bluzki, szerokie, jeansowe "dzwony" oraz przeróżne apaszki, inni mają kolorowe włosy, kolczyki, tatuaże i ciemne ubrania, a jeszcze inni są tzw. Metalowcami i mają długie włosy, wąskie dżinsy, czarne, glany oraz skórzane ramoneski.
- Ja pierdole to miasto jest zajebiste- Krzyknęłam szczęśliwa.
- Heh...widzisz z perspektywy czasu nie dziwię się bratu, że chciał wyjechać. Żałuję tylko, że ja tego wcześniej nie zrobiłam- Westchnęła Ann.
- Taa...ja też. Daleko jeszcze?- Zapytałam się. Przyznam, że od tej długiej jazdy boli mnie tyłek.
- Hmm..jeszcze tylko jakieś 3-4 przecznice i będziemy na miejscu- Odpowiedziała i spojrzała krótko na małą karteczkę na której nabazgrany był najprawdopodobniej adres. Niecałe 10 min. później wjechałyśmy w niezbyt ciekawą uliczkę. Wzdłuż ulicy stały jakieś zaniedbane, niekiedy rozwalające się budynki. Podjechałyśmy pod jasny, niewielki domek. Chałupka wyglądała przyzwoicie w podług tamtych ruder.








- To na pewno tu?- Zapytałam się.
- Tak...chyba- Odpowiedziała mi dziewczyna. Sama nie była pewna, ale co tam- Zaraz się przekonamy. Wysiadaj- Powiedziała i posłała mi pełen optymizmu uśmiech. Odpięłam swoje pasy i wysiadłam powoli z samochodu. Podeszłam do przyjaciółki i obie skierowałyśmy się w stronę furtki. Stanęłyśmy jak wryte kiedy z domu wyleciał (Dosłownie) średniego wzrostu blondyn, a za nim wybiegł nieźle wkurwiony wysoki Mulat z ciemną burzą loków.
- Ty pojebie. Kto Ci pozwolił dotykać mojej kurwa kochanej Sophi?- Krzyczał Mulat.
- Stary spokojnie. Ja Ci to wytłumaczę...no dobra nie wiem jak Ci mam wytłumaczyć to. No, ale przecież nie możesz się na mnie gniewać- Próbował uspokoić chłopaka blondyn z "bananem" na twarzy.
- Nie no ja Cię kurwa zabije!- Dalej krzyczał chłopak. Już miał zajebać w mordę blondynkowi, kiedy z domu wyleciał Rudy osobnik płci męskiej. Odciągnął agresywnego chłopaka od ofiary. Nagle spojrzał się w naszą stronę na co ja się speszyłam, jednak wbrew mojemu zaskoczeniu Annabel pędem wbiegła na podwórko i z impetem rzuciła się na Rudowłosego.
- Axl!- Krzyczała śmiejąc się. Zdziwiony chłopak przez chwilę stał w bezruchu, ale po krótkiej chwili przytulił ją mocno wymawiając głośno jej imię. Stałam przed furtką i patrzyłam się zdumiona na przytulającą się parę. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Czy mam wejść na podwórko jak gdyby nigdy nic, czy może lepiej stać tu gdzie stoję. Wybrałam tą opcję. Po kilku minutach dziewczyna oderwała się od rudego i spoglądając w moją stronę rozmawiała z nim o czymś. Jak podejrzewam o mnie. Chwilę potem podbiegła do mnie i powiedziała podekscytowanym głosem.
- Sprawa z mieszkaniem załatwiona. Potem któryś z chłopaków przyjdzie i zabierze z samochodu bagaże, a póki co chodź zapoznam Cię ze wszystkimi- Powiedziała wszystko na jednym tchu i nie czekając na moją reakcję, pociągnęła mnie mocno w stronę (Już) 5 mężczyzn.
- Chłopcy to jest Nicole moja przyjaciółka. Nicki to jest Axl mój brat- Powiedziała i pokazała na rudego- To jest Steven- Ruchem ręki pokazała na uśmiechniętego blondyna (Ofiarę ataku Mulata)- To jest Slash- Pokazała na "Sprawcę" Ataku ( Niestety szkoda, że nie widać jego twarzy)- To jest Duff- Powiedziała i pokazała na wysokiego, bardzo przystojnego tlenionego blondyna. Uśmiechnął się do mnie szeroko, odwzajemniłam jego boski uśmiech- A to jest "Ten" Izzy- Powiedziała na co się zaśmiałam. Czarnowłosy,  szczupły chłopak spojrzał się na nas pytająco. Na co Ann zbyła go uroczym uśmiechem i niewinnym wzrokiem typu "Później wszystko Ci wytłumaczę".
- Jesteście pewni, że nie będę wam przeszkadzać?- Zapytałam się nieśmiało mieszkańców domu.
- No co ty...Czym nas więcej tym lepiej- Zaśmiał się jeśli dobrze pamiętam Axl. Posłałam mu delikatny uśmiech z wdzięcznością.
- Dobra nie będziemy chyba tak stać na dworze?- Powiedział Izzy i gestem ręki zaprosił nas do środka- Witajcie w Hellhouse. Czujcie się jak u siebie- Uśmiechnął się chłopak prowadząc nas do salonu...serio to ma być salon? Wszędzie walały się puste puszki i butelki po alkoholu, puste pudełka po fast-foodach (Co najciekawsze wszystkie pudełka były pozapisywane. Podejrzewam, że są to teksty piosenek wymyślone przez chłopaków) oraz brudne naczynia. Wyglądało to jak istny burdel. Mi tam osobiście bałagan nie przeszkadza, jednak to wykraczało poza normę. Coś czuję, że będzie  to trzeba trochę ogarnąć...ale to potem.
- Tu jest kuchnia- Zaczął oprowadzać nas Popcorn (Czyli blondyn z ciągłym zacieszem na buźce). Kuchnia wyglądała trochę bardziej przyzwoicie w porównaniu z salonem. Tu przynajmniej nie było tylu butelek po Jack'ach Daniels'ach.
- Tam po lewej macie łazienkę- Powiedział blondyn i wskazał na białe drzwi- Ej, a jeśli  chodzi o łóżka to mam rozumieć, że ty Ann i Stradlin śpicie razem prawda?- Spojrzał się chłopak pytająco na Rudą. Dziewczyna jedynie skinęła twierdząco głową rumieniąc się delikatnie, na co Steven się roześmiał.
- No to w takim wypadku...Nicole ciesz się, bo będziesz  miała swój pokój- Zaczął perkusista uśmiechając się ciągle- No chyba, że...pozwolisz mi sobie pomóc w ogrzaniu twojego wielkiego, pustego łóżka- Dokończył puszczając mi oczko, na co ja roześmiałam się głośno studząc optymizm chłopaka.
- Widzisz Popcorn, nie masz u tej laski szans- Zakpił z przyjaciela Slash.
- Dobra to ja idę po walizki dziewczyn, a wy zamówcie coś do żarcia- Powiedział Człowiek żyrafa, czyli jeśli się nie myślę Duff. Chłopaki odpowiedzieli krótkie "Ok" rozchodząc się do salonu. Ann poszła za nimi, natomiast ja wyszłam przed dom, żeby zapalić. Narzuciłam sobie na ramiona "Ramoneskę" i wyjęłam z kieszeni fajki. Usiadłam na zielonych schodkach odpalając peta.  Zaciągnęłam się dymem papierosowym.

 Chociaż palenie jest niezdrowe to i tak mogę to zaliczyć do jednych z najprzyjemniejszych zajęć. Siedząc na schodkach zaczęłam zastanawiać się co dalej. Sprawa z mieszkaniem częściowo załatwiona. Jak tylko obaczaję jakąś robotę to zacznę dokładać się na rachunków. Przyznam, że jeszcze nie wiem co i jak, ale mam nadzieję, że uda mi się ułożyć życie na nowe...bez przeszłości.
- Co ty tu tak sama siedzisz?- Zapytał się mnie Duff. Dopiero teraz go zobaczyłam myślałam, że już jest w salonie ze wszystkimi.
- A no jakoś tak...wyszłam zapalić- Uśmiechnęłam się do niego- Chcesz?- Wyciągnęłam paczkę fajek z zamiarem poczęstowania go. Odwzajemnił uśmiech i wziął peta. Podpalił go i usiadł koło mnie.
- Opowiedz mi coś o sobie- Odezwał się po chwili ciszy.
- A co chcesz wiedzieć?
- Hmm...na przykład ile masz lat, skąd jesteś, czym się interesujesz i takie tam...
- Mam 20 lat. Jestem z Phoenix. Uwielbiam słuchać muzyki. Czasami pobrzdąkam sobie coś tam na swojej gitarze oraz pośpiewam. Poza muzyką interesuję się rysowaniem. Z Phoenix wyjechałam po to, żeby rozpocząć jakiś nowy rozdział w moim życiu. Prawdę mówiąc do LA trafiłam przypadkiem. Annabel pomogła mi w tym. To świetna dziewczyna...- Powiedziałam wypuszczając dym z ust.
- Taaa...ale czasami jest tak samo uparta i złośliwa jak Axl. Odziedziczyła dużo po nim- Zaśmiał się blondyn.
- Na pewno mówimy o tej samej dziewczynie? Moja Ann jest miłą, życzliwą osóbką- Uśmiechnęłam się.
- Widać, że jeszcze jej nie poznałaś. Ann jak się wścieknie zachowuje się jak potwór. Potrafi rzucać wszystkim co tylko dostanie się w jej ręce. Axl zresztą ma tak samo z tym, że od niego można jeszcze zarobić  w mordę. Ale nie masz co się go bać- Powiedział Duff widząc moją zdziwioną i z lekka przestraszoną minę- On ma jedną zasadę. Kobiet się nie bije. I tego się trzyma.
- Opowiedz mi w skrócie jacy są pozostali- Poprosiłam go.
- Hmm...Steven to pozytywnie jebnięty człowiek. Ten jego zaciesz nigdy nie złazi mu z gęby. Slash to spoko gość. Kiedy trzeba jest poważny, a kiedy nie to jest nieźle pokręcony. Dobry z niego materiał na przyjaciela, ale nie na chłopaka. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki, więc nie zdziw się jeśli codziennie będziesz go widzieć z inną dziwką. Ten typ tak ma- Powiedział chłopak i wywrócił oczami na co ja się zaśmiałam- Axla bardzo łatwo wkurwić,  jednak jak się chce to można załapać z nim dobry kontakt. Jest trochę przewrażliwiony na punkcie Annabel. Jeśli chcesz komuś się wygadać, wyżalić lub porozmawiać tak o byle czym to idź do Izzy'ego.  On jest najspokojniejszy i chyba najodpowiedzialniejszy z nas wszystkich. Możesz go znaleźć albo u niego w pokoju, albo gdzieś w klubach. Jest dilerem. Jego jedyna wada to to, że ćpa. Zresztą jak prawie każdy z nas. Wiesz...my uznajemy zasadę SEX, DRUGS & ROCK'N'ROLL- Powiedział i cicho się zaśmiał.
-  A ty?
- Co ja?- Spytał zdziwiony.
- No jaki ty jesteś?- Zapytałam patrząc mu w oczy.
- Ja...nie wiem. Nie umiem siebie opisać- Westchnął cicho spuszczając wzrok na swoje nogi.
- Jedno jest pewne. Jesteś świetnym gościem. Jako jedyny ze  mną pogadałeś, a uwierz mi to wiele dla mnie znaczy- Blondyn spojrzał się na mnie radosnymi oczami.
- Dzięki. Ty też jesteś fajna. Chodź, bo zaraz dojdzie żarcie- Powiedział i wstał ze  schodków otrzepując spodnie z piachu. Wyrzuciłam peta na ziemie, wstałam i ruszyłam w stronę drzwi.
- Jedna mała rada...Nie przestrasz się tego co tam może się dziać- Uprzedził mnie Duff.
- Błagam Cię, a co oni mogą zrobić przez 10 min- Spojrzałam na niego pobłażliwym wzrokiem i otworzyłam drzwi...To co tam ujrzałam wprowadziło mnie w szok...

Koniec odc. 2

***
Na dziś to tyle. Przepraszam Was za  wszelkie błędy. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was na śmierć.xd
Następny odcinek pojawi się na początku kwietnia. Buźka ;*

27 marca 2014

Odc. 1 "Życie chociaż nie jest bajką to i tak jest wspaniałe"

Odc. 1


"Chciałabym tak lekko,
pofrunąć w zapomnienie,
i być tam przez wieki,
nie myśląc o niczym co złe.

Bo jak w każdym życiu,
bywają dobre i złe dni.
Dlatego chciałabym,
tak zamknąć oczy, odfrunąć i śnić." 

 Idę w świetle nocy. Słyszę cichy szelest, który z każdym moim krokiem staje się głośniejszy. Zaczynam biec przed siebie. Strasznie się boję. Nagle ktoś mnie łapie za ramię. Próbuję walczyć, szarpie się i krzyczę, jednak niewidzialna postać śmieje mi się w twarz.
- Myślisz, że poradzisz sobie sama ze mną?
- Zostaw mnie! Słyszysz?
- Nikt Ci nie pomoże.Zastanów się...nie masz nikogo kto Cię uratuje w tym mieście. Jesteś sama, sama, sama- Słyszę coraz cichsze echo oraz jakiś dzwonek, który dzwoni głośniej, głośniej i głośniej.
Budzę się cała mokra, obok słyszę budzik.
- A więc to tylko zły sen- Szepnęłam do siebie. Rozejrzałam się dookoła. Przy drzwiach stał plecak, a koło niego moja kochana gitara akustyczna w futerale. Zrzuciłam z siebie pościel i chwiejnym krokiem podeszłam do okna. Zauważyłam, że zaczyna robić się jasno. Chyba najwyższy czas się zbierać, jeśli chcę wyjść bez zbędnych pożegnań z Matką. Wzięłam naszykowane ubrania i skierowałam się do łazienki. Wzięłam orzeźwiający, szybki prysznic. Z racji tego, że jest upalne lato postanowiłam ubrać się w krótkie, bordowe spodenki, czarną bluzkę na krótki rękaw z logiem Black Sabbath. Włosy spięłam w niedbałego kucyka, a na głowie zawiązałam bandamkę.
Zrobiłam delikatny makijaż. Na nogi włożyłam swoje niezawodne i niezniszczalne czarne glany. 
Nicki

W pełni gotowa postanowiłam się zbierać. Z szafki nocnej wyjęłam jeszcze czerwone marlboro, które schowałam do przedniej kieszeni spodenek. Skierowałam się w stronę drzwi pokoju, chwyciłam kostkę oraz gitarę. Obróciłam się jeszcze, aby ostatni raz rozejrzeć się po moim pokoju. Przyznam, że będę za nim tęsknić. Mój pokój był pomalowany na biało, jednak wiszące na ścianach plakaty moich ulubionych zespołów zasłaniały wszystko. Na ciemnej podłodze leżał włochaty czarno-szary dywan wokół którego walały się papierki po jakiś przekąskach. Mimo tego, że jestem dziewczyną nigdy nie lubiłam sprzątać. Zawsze w moim pokoju panował jak ja to nazywam "artystyczny nieład". W powietrzu unosił się dym papierosowy. Nie przeszkadzało mi to, że było tu napalone. Mama zawsze się mnie o to czepia. Ona nienawidzi tego zapachu. Rozglądając się po pomieszczeniu zawiesiłam swój wzrok na biurku, na którym stała niewielka drewniana ramka ze zdjęciem. Czarno-biała fotografia przedstawiała 2 osoby. Małą dziewczynkę w dwóch wysokich kucykach oraz wysokiego, dobrze zbudowanego ciemnowłosego mężczyznę. Obie postacie były do siebie przytulone, a na ich twarzach widniały szerokie uśmiechy. To byłam ja i tata...A zdjęcie było robione w dniu moich 9 urodzin. Na samo wspomnienie o tacie oczy zaszły mi łzami. Szybkim krokiem podeszłam do biurka i chwyciłam ramkę w dłonie.
- Przepraszam Cię, że odchodzę, ale ja już tu nie wytrzymam dłużej. Kocham Cię Tatku- Szepnęłam i starłam łzy cieknące po policzku. Podniosłam z ziemi plecak i spakowałam do niego zdjęcie. Teraz nie czekając na nic wyszłam po cichu z pokoju. Przystałam na chwilę, by upewnić się, że Matka śpi. Następnie zeszłam powoli po schodach na dół. Skierowałam się jeszcze do kuchni, aby zrobić sobie jakieś kanapki. Kilka chwil potem byłam już wolna. Wychodząc z podwórka nie wiedziałam gdzie mam iść. W końcu pomyślałam, że najlepszym rozwiązanie będzie jak dojdę do autostrady i załapię się na stopa.
* Godzinę później*

- Cholera!-Zaklęłam pod nosem kiedy kolejny samochód przejechał koło mnie nie zatrzymując się nawet. Kurde od 20 min. staram się załapać stopa, jednak to jest trudniejsze niż myślałam. Jest mi strasznie gorąco.
Zmęczona usiadłam na krawężniku i wyjęłam zapalniczkę i fajki. Zapaliłam jednego i rozkoszowałam się jego smakiem.
Kilka minut później:

Kończyłam właśnie palić 2 papierosa kiedy zatrzymał się koło mnie jakiś samochód. Podniosłam się z ziemi z zamiarem zagadania do "mojego zbawiciela", kiedy z auta wysiadła wysoka, szczupła dziewczyna. Na oko mogła być w moim wieku. Miała ona długie, ciemno-rude włosy. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła szeroko.
- Co ty tu tak siedzisz?- Zapytała się mnie nieznajoma.
- Próbuję złapać stopa, ale żaden huj się nie zatrzymał- Westchnęłam zrezygnowana.
- A gdzie się wybierasz?
- Anywhere...tylko, żeby jak najdalej stąd.
- A co powiesz na LA?- Spojrzała się dziewczyna z tajemniczym błyskiem w oku.
- Los Angeles?- Pisnęłam- Genialny pomysł. To mogłabym się z tobą zabrać?- Zapytałam z nadzieją.
- Pewnie. Pakuj swoje rzeczy i wskakuj do auta- Kurde lepiej nie mogłam trafić. Nie czekając na ponowne zaproszenie wrzuciłam swój niewielki dobytek na tylne siedzenie czerwonego samochodu, a sama wpakowałam się na miejsce pasażera.
- A tak w ogóle jestem Annabel, ale mów mi Ann, a ty?
- Nicole, ale znajomi mówią mi Nicki. Dziękuję Ci za pomoc. Powiedz jak mogę Ci się odwdzięczyć?- Zapytałam się.
- Dziewczyno daj spokój i tak tam jadę i tak tam jadę. Wystarczy jak mi potowarzyszysz- Zaśmiała się Ruda.
- Jeszcze raz dzięki, gdyby nie ty pewnie dalej bym tam siedziała i czekała, aż jakiś szanowny kierowca się zatrzyma- Uśmiechnęłam się do niej. Dopiero teraz skapnęłam się, że w radiu leci piosenka mojego ulubionego zespołu, Led Zeppelin.
- Mogę się o coś ciebie zapytać?- Zapytała się mnie Annabel.
- Pewnie. Co chcesz wiedzieć?
- Powiesz mi czemu chcesz jechać do LA?- Powiedziała niepewnie Dziewczyna.
- Sprawy rodzinne. Widzisz u mnie w domu nie najlepiej się dzieje...-Zaczęłam i opowiedziałam jej całą historię z mojego życia. Chyba potrzebowałam komuś się wygadać. W zamian za szczerość Ruda opowiedziała mi trochę o sobie i o swoim życiu. Dowiedziałam się też czemu jedzie do miasta aniołów. Mianowicie ma tam starszego brata Williama, który wyjechał z rodzinnego miasta, by rozpocząć nowe życie i spełnić swoje marzenie. Powoli mu się udaje osiągnąć swój cel. Ann powiedziała mi, że Axl (bo tak mówią na niego) i jego koledzy założyli własny zespół zwany Guns N' Roses, a ona jedzie tam po to, by go wspierać, jednak to nie jedyny powód...kolejnym powodem jest to, że jeden z kolegów Axla to jej chłopak, dlatego też ma zamiar się tam przeprowadzić.
- Wiesz co...zazdroszczę Ci- Odezwałam się po jakimś czasie.
- Czego?- Zapytała się mnie zaskoczona .
- No wszystkiego. Masz fajnego chłopaka, masz brata, jedziesz tam, by z nimi zamieszkać, a ja??? Ja jestem sama, nie mam chłopaka, rodzeństwa, ani przyjaciół. Takie życie jest przejebane- Westchnęłam głośno i zapaliłam papierosa.
- Fakt samotność to przejebana sprawa, jednak uwierz mi trzeba cieszyć się życiem. Moje motto to: " Carpe Diem". Ja żyję dniem, nie martwię się czy jutro będę miała dach nad głową, nie martwię  się czy za rok się już ustabilizuję...kumasz o co mi chodzi?- Spojrzała na mnie krótko i zaśmiała się- Widzisz moja droga. Życie chociaż nie jest bajką to i tak jest wspaniałe. Trzeba doceniać to co się ma. A tak po za tym to co ty pieprzysz, że nie masz przyjaciół? Przecież masz mnie- Powiedziała Ruda. Ostatnie jej zdanie mnie zaskoczyło. Spojrzałam się na nią szerokimi oczami na co ona się tylko szczerze uśmiechnęła.
- N-naprawdę? Dziękuję nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy- Wydusiłam z siebie wzruszona. Kurde Nicki nie rycz co chwilę!
-
Kochana uśmiechnij się! Teraz już będzie tylko dobrze- Zaśmiała się Ann- Jak chcesz to się prześpij. Jeszcze kilka godzin i będziemy w LA. Po drodze zatrzymam się, aby zatankować. Wtedy Cię obudzę to może coś zjemy, bo jestem cholernie głodna, ty zapewne też.
- Spoko. Masz rację chyba się zdrzemnę- powiedziałam. Chyba rzeczywiście jestem zmęczona. Czułam jak oczy same mi się zamykają. Ułożyłam się wygodnie na siedzeniu i po chwili pogrążyłam się we śnie...




Koniec odc. 1

***

Póki co to tyle. Według mnie odcinek nie jest zły, ale trzeba jeszcze popracować ;) Zapraszam was do komentowania. Następny odcinek pojawi się niedługo (jestem w trakcie pisania). Pozdrawiam was Kochani ;* 

 

24 marca 2014

Prolog

PROLOG:

- Mamo nie rozumiesz, że ja już dłużej tak nie mogę? To mnie niszczy- Powiedziałam łkając do niskiej, szczupłej czarnowłosej kobiety.
- Nicole przemyśl to. Błagam Cię!- Spojrzała się na mnie swoimi zielonymi smutnymi oczami.
- Nie. To moja ostateczna decyzja. Ja...muszę zacząć wszystko od nowa. Tak jak zrobiła to Alex- Spuściłam głowę i westchnęłam ciężko.
- Kochanie proszę Cię nie rób mi tego. Ja się zmienię obiecuję, tylko błagam nie zostawiaj mnie!-Krzyknęła rozpaczliwie Czarnowłosa.
- Przykro mi jutro rano wyjeżdżam. Kiedyś jeszcze się zobaczymy, ale póki co nie mam wyboru. Musisz mnie zrozumieć- Powiedziałam, jednak sama nie wiedziałam czy dobrze robię.
- Dziewczyno zastanów się jak ja mam Ciebie zrozumieć? Chcesz zostawić mnie samą i wyjechać bóg wie gdzie...bo co? Bo masz dosyć takiego życia. Jesteś tak samo  głupia jak twoja siostra. Proszę Bardzo! Jedź sobie i na koniec świata, gdzie tylko chcesz, ale zapamiętaj jedno...jeśli się wyprowadzisz z domu to już nigdy, powtarzam NIGDY nie będziesz mogła tu wrócić. Zrozumiałaś?- Teraz w oczach matki dostrzegłam istną furię. Prawdę mówiąc spodziewałam się takiej reakcji, jednak mimo wszystko zabolały mnie jej słowa.
- Wiesz co? Nie dziwię się Alex, że stąd uciekła. Traktowałaś ją jak ostatnią  szmatę. Upokarzałaś, wyzywałaś i manipulowałaś nią. Teraz próbujesz to samo zrobić ze mną, jednak ja nie dam sobą pomiatać! Niestety w tym momencie tracisz najważniejszą osobę. Przykro mi Mamo, ale zasłużyłaś sobie. Mam nadzieję, że jesteś z siebie zadowolona- Powiedziałam smutno i nie czekając na nic ruszyłam na górę do swojego pokoju. Słyszałam jeszcze  krzyki Matki za sobą, lecz miałam to w dupie. Wchodząc do swojego pokoju zatrzasnęłam mocno ciemne, drewniane drzwi. Przez krótki moment stałam jak kołek, jednak po chwili opierając się o drzwi zjechałam na podłogę łkając żałośnie. W środku buzowały we mnie wszystkie uczucia. Zaczynając od złości, a kończąc na bezradności i smutku. W głowie powtarzałam sobie, że dobrze robię zostawiając tą bezduszną i zadufaną w sobie kobietę, jednak serce podpowiadało mi, że nie powinnam tak zachowywać się w stosunku do rodzonej matki. Sama przez moment nie wiedziałam co robić. Miałam mętlik w głowie.
- Nicki trzymaj się swojego planu. Przypomnij sobie ile krzywdy wyrządziła Ci własna matka!- Skarciłam się na głos. I dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że to co robię jest słuszne i, że jeśli nie wyrwę się z tego piekła to skończę tak jak Matt. Na samą myśl o nim i o tym zdarzeniu przeszły mnie ciarki, a łzy ponownie naszły mi do oczu.
- Cholera! Nicole opamiętaj się.- Nakrzyczałam na siebie...kurde, chyba zaczynam wariować gadam sama do siebie.Muszę z tym skończyć. Westchnęłam głośno i wspomagając się ścianą wstałam z podłogi. Skierowałam się do wysokiej, czarnej szafy. Wyjęłam z niej kostkę do której wpakowałam ubrania (czyt. Kilka t-shitów z nadrukami moich ulubionych zespołów, 2 pary krótkich, jeansowych spodenek, jedne długie czarne wąskie biodrówki, bieliznę oraz bandamki). Do bocznej kieszeni plecaka wrzuciłam portfel, w którym były moje oszczędności. Wiadomo kokosów nie ma, ale spokojnie starczy na kilka dni, dopóki nie znajdę jakiejś pracy. Kiedy byłam w pełni spakowana usiadłam na łóżku, aby sobie jeszcze wszystko przemyśleć. Odruchowo spojrzałam na stojący przy łóżku zegarek. Wskazywał na 20:10. Postanowiłam się wykąpać. Wzięłam bieliznę oraz białą koszulkę z logo Led Zeppelin, która służyła mi za piżamę i poszłam do niewielkiej, czarno białej łazienki. Zdjęłam ciuchy i weszłam do wanny pełnej wody. Do pełnego odprężenia brakowało mi tylko moich marlboro, które niestety zostały w pokoju na biurku. Po krótkiej, lecz odprężającej kąpieli wyszłam z wanny i przebrałam się w piżamę. Swoje długie, blond włosy dokładnie rozczesałam i wysuszyłam. Przed snem wyszłam na balkon i zapaliłam papierosa.
- To ostatni raz jak palisz w tym domu- Szepnęłam do siebie i zaśmiałam się cicho. Zgasiłam peta i szybko czmychnęłam do swojego wygodnego łóżka, aby oddać się w objęcia Morfeusza.


***
No to prolog mamy już za nami :) Mam nadzieję, że wam się podobało. W późniejszych odcinkiem będziecie dowiadywać się trochę o życiu Nicki. Do zobaczenia Miśki ;*

20 marca 2014

Bohaterzy

Główne Postacie:



Nicki
Imię: Nicole (Nicki) Johnoson
Wiek: 20 (1969r.)
Info: Od śmierci ojca matka wychowuje ją samotnie. Ma przyrodnią siostrę. Po kłótni z matką dziewczyna nie wytrzymuje i wyprowadza się z domu. Nicki jest typem samotnika. Zgrywa odważną i niezależną, lecz w rzeczywistości jest niepewną i wrażliwą nastolatką. Od 15 roku życia pali. Od wielu lat gra na gitarze.

Ann
Imię: Annabel (Ann) Bailey-Rose
Wiek: 24 (1965r.)
Info: Mieszka ze swoim starszym bratem Axlem Rose. Ann jest zabawną, pozytywnie jebniętą osobą. Często imprezuje z bratem i jego kumplami. Jest nałogową palaczką. Od małego gra na perkusji i śpiewa, jednak nie chce zajmować się tym zawodowo. Przyjaciółka Nicole.


Axl


Imię: Axl Rose właśc. William Bruce Bailey
Wiek: 27 (1962r.)
Info: Wokalista zespołu Guns N' Roses. Ma młodszą siostrę Annabel. Najlepszy kontakt ma z Izzym. Bywa agresywny, nieufny. Często pije i pali. Jest w związku z Erin.
 

Duffy

Imię: Duff Mckagan właśc. Michael Andrew McKagan.
Wiek: 25 (1964r.)
Info: Basista w Guns N' Roses. Najmłodszy z rodzeństwa. Jest pewny siebie. Lubi imprezować. Nałogowy palacz. Jest zabawny i przyjacielski.


Izzy



Imię: Izzy Stradlin właśc.Jeffrey Dean Isbell
Wiek: 27 (1962r.)
Info: Gitarzysta zespołu Guns N' Roses. Od dłuższego czasu ćpa i pije alkohol. Najodpowiedzialniejszy i najbardziej wyciszony z całego zespołu. Nie lubi być w centrum uwagi. Jest świetnym przyjacielem.
Slash


Imię: Slash właśc. Saul Hudson
Wiek: 24 (1965r.)

Info: Gitarzysta w Guns N' Roses. W jego życiu istnieją tylko trzy rzeczy, które kocha: Imprezy, seks i jego jedyna miłość gitara.  Na ogół jest małomówny, ale jak wypije trochę procentów to nikt nie jest w stanie go przegadać (chyba, że Adler, ale my tu mówimy o typowych przypadkach).








Steven


Imię: Steven Adler
Wiek: 24 (1965r.)
Info: Perkusista w Guns N' Roses. Hmm...zdecydowanie najbardziej pojebany z Gunsów (oczywiście pozytywnie). Uśmiech praktycznie nigdy nie schodzi mu z "mordki". Uzależniony od narkotyków, nikotyny i alkoholu.

Pozostałe, mało ważne postacie:

Elisabeth Johnson (45l.)- Matka Nicole
Alex Johnson (23l.)- Starsza siostra Nicole
Erin Everly (24l.)- Dziewczyna Axla.


To chyba tyle jeśli chodzi o bohaterów opowiadania. Jeśli dojdzie ktoś nowy ( i odegra jakąś ważną role) to dodam go tutaj. Póki co to tyle. :) Niedługo dodam prolog. Do usłyszonka :D

19 marca 2014

Na Początek

Witam Was Kochani!
Nazywam się Ania. Jestem wesołą, zakręconą, (czasami) marudną, przyjazną osóbką.
W wolnym czasie pisze opowiadania ( Wszystkie są w zeszytach) oraz słucham muzyki.
Lubię słuchać każdego gatunku Rocka i Metalu. :D
Uwielbiam wiele zespołów, jednak moje ulubione to: Metallica, Aerosmith, Nirvana, AC/DC. Alice Cooper, Black Sabbath, Led Zeppelin, a w szczególności Guns N' Roses ( Dlatego to o nich mam zamiar pisać te opowiadanie ) :D
Odcinki będą pojawiać się nieregularnie, chociaż postaram się je dodawać jak najczęściej :)
Prolog pojawi się już niebawem. To chyba na tyle jeśli chodzi o informacje na dzień dzisiejszy. Jeśli macie jakieś dodatkowe pytania ( Na mój lub  bloga temat) walcie śmiało,  nie gryzę...chyba..xd
Mam nadzieję, że spodoba się wam moje opowiadanie. Całuski Andziaa ;*

Na dobry początek naszej współpracy.xd
Panie i Panowie...Guns N' Roses! :D